I'm gonna pick up the pieces
And build a lego house
If things go wrong we can knock it down
My three words have two meanings
There's one thing on my mind
It's all for you
And build a lego house
If things go wrong we can knock it down
My three words have two meanings
There's one thing on my mind
It's all for you
2006r.
Kiedy masz piętnaście lat wydaje ci
się, że jesteś już praktycznie dorosła, a co za tym idzie, wiesz wszystko
najlepiej. Jest to bowiem wiek, w którym jesteś już za duża na darmowe wejście
do parku rozrywki, ale wciąż liczysz za mało wiosen, aby wrócić do domu po
dwudziestej pierwszej. Jest to także niezwykle ważny okres w życiu nastolatka,
bowiem jak wyliczyli naukowcy, w tym wieku zdecydowana większość młodych ludzi
przechodzi okres tak zwanego młodzieńczego buntu. Jest to chwila wielkiej próby
dla rodzicielskiej cierpliwości, ponieważ nastolatek w swoim własnym mniemaniu,
wydaje się być panem świata i znać się na wszystkim absolutnie najlepiej.
Rodzic nie zdąża wypowiedzieć słowa, a już słyszysz gromkie dźwięki
sprzeciwu. Wielu prawdopodobnie wyszłoby z siebie i załamało ręce, ale nie
Johanna i Elias Weiner, ludzie o bezdennej studni ze spokojem.
- Nie jadę. – grzmi dziewczyna mierząc matkę
gniewnym spojrzeniem
- Skarbie, im dłużej będziesz tu stać i tupać
nogą, tym później dojedziemy na miejsce. – odpowiada ze stoickim spokojem
kobieta
- Czy naprawdę musicie mnie zmuszać do tego
corocznego obciachu? – wzdycha zaciskając dłoń na rączce walizki – Czy naprawdę
nie mogłam pojechać z Leah do Włoch?
- Już rozmawiałyśmy na ten temat. – odpowiada
chłodno – A teraz, jeśli już skończyłaś to zabierz łaskawie swoje rzeczy i udaj
się w podróż do kurortu zwanego samochodem.
- Nienawidzę was. – burczy pod nosem po czym
obraca się na pięcie i opuszcza pośpiesznie dom. Kiedy siada na tylnym
siedzeniu doskonale widzi zadowolony uśmieszek matki. Doprowadza ją to do
istnego szału i wrzenia krwi, jednak zaciska zęby i odwraca wzrok. Po raz
kolejny dała się złamać. Była w „trudnym okresie dorastania”, jak to fachowo
określiła rodzicielka. Tylko, że ten okres trwał już parę ładnych lat, a jej matka
renomowany psychoterapeuta z Linzu nie potrafiła w tej materii nic zrobić.
Jako, że nie była uległa jak jej młodsza siostra Claudia, co rusz sprzeciwiała
się i kłóciła, to była tym gorszym dzieckiem. Mimo przeżycia piętnastu
wiosen, miała wrażenie, że momentami była poddawana tresurze, nie wychowaniu.
Oczywiście ze strony matki, ojciec był delikatnie mówiąc, ciepłymi kluchami bez
własnego zdania.
Niewątpliwie marzyła o dniu, w
którym wreszcie wyrwie się z tego domu wariatów. O dniu w którym przestaną ją
obchodzić jakiekolwiek wydawane przez matkę rozkazy. Kiedy zostawi to wszystko
za sobą i tak po prostu zacznie nowe życie.
- Achensee! – zaczęła ochoczo wrzeszczeć
blondynka siedząca tuż obok niej
- Nikt tu nie jest niedosłyszący, możesz
przestać się drzeć. – przewraca oczami starsza z sióstr
- Lilianne. – upomina ją matka –
Przyjechaliśmy tu spędzić uroczo czas jako rodzina, możesz przestać to psuć?
- Przyjeżdżamy tu co roku, co w tym uroczego?
– przewraca ostentacyjnie oczami, co nie uchodzi uwadze matki, która oczywiście
uważa to za gest nieprzystający młodej damie. Niema nagana wydana przez
lodowaty wzrok kobiety przyśpiesza moment opuszczenia przez nią auta. Tradycyjnie
ojciec zajął się targaniem walizek do zajmowanego przez nich co roku domku.
Kiedy tylko spojrzała na „uroczy” domek o wdzięcznej nazwie „Spaßhaus” miała
natychmiastowy odruch wymiotny. Miała serdecznie dość nie tylko tego domu, ale
i przeraźliwie nudnej okolicy. Sama nie miała pojęcia kiedy nogi zaniosły ją na
pomost.
- Próbujesz powybijać wszystkie kaczki w
okolicy? – słyszy nagle bliżej nieznany głos
- Jesteś z Peta albo WWF? – mierzy spojrzeniem
chudego i wysokiego chłopaka
- Nie, ale to przygnębiający widok.
- To nie musisz patrzeć. – krzywi się
dziewczyna posyłając ostatniego kamyka ku wodzie. Nie czeka na odpowiedź
chłopak, po prostu się odwraca i kieruje ku ukochanemu miejscu noclegowemu. Przekraczając
próg tego przeklętego domku, już wiedziała, że umrze z nudów przez następne
pięć tygodni jakie miała tu spędzić.
Podczas, gdy siostra szalała w
wodzie, a matka wystawiła przeraźliwie białą skórę na działanie promieni
słonecznych, ona siedziała ze skwaszoną miną pod parasolem, zastanawiając się
jak zmniejszyć rozmiary tej katastrofy, zwanej rodzinnymi wakacjami.
-Elias, mogłeś na Boga wcześniej mi
powiedzieć! Kiedy ja mam to przygotować?
- Kochanie, nie przyjmujesz papieża na
audiencji, to tylko mój stary znajomy. – odpowiada mężczyzna przewracając
kolejną stronę lokalnej gazety
- Claudio, możesz mi pomóc? Bo z twojej
siostry i tak nie będzie pożytku.
- Dzięki matko. – prycha dziewczyna po czym
rozkłada się na kanapie, wlepiają tempo wzrok w ekran szklanego telewizora.
Nawet nie orientuje się kiedy na dworze robi się ciemno, a z kuchni zaczynają
dobiegać niesamowite zapachy.
- Co za okazja? – dopytuje ojca
- Okazało się, że mój stary znajomy z czasów
jazdy w slalomie gigancie jest tu z rodziną, więc zaprosiłem go na kolację. –
odpowiada – Mam nadzieję, że nie zamierzasz wystąpić w dresie kochanie, z tego
co mówił ma syna w podobnym wieku.
Niecałe
pół godziny później stół zostaje syto zastawiony, a wszyscy domownicy
niezobowiązujące plażowe stroje, zmienili na nieco bardziej wyjściowe odzienie.
Wtedy właśnie u progu pojawia się bliżej nieznana damskiej części rodziny
gromada osób. Ojciec wita się serdecznie z mężczyzną jakby byli niegdyś
naprawdę serdecznymi przyjaciółmi. Kobiety witają się uprzejmie rzucając przy
tym parę słów powitania. Wtedy jej zielone tęczówki wędrują w kierunku młodszych
członków tej rodziny i niemal z miejsca nieruchomieją. Dostrzega tego samego
chłopaka, którego spotkała na pomoście, o ile można to w ogóle nazwać
spotkaniem.
- Mam nadzieję, że tym razem nie będziesz
niczym rzucać. – mówi z nieco ironicznym uśmiechem w jej kierunku
- Okaże się. – odpowiada bezbarwnie
- Och, Angeliko, Paulu, to nasze córki, Claudia i Lilianne. –
wtrąca się kobieta
- Widzisz Gregsy, w końcu będziesz miał tutaj
jakichś znajomych. – chichocze starsza z rodzeństwa dając kuksańca w bok
swojemu bratu.
Po skonsumowaniu posiłku i
nadmiernym pochwałom jego smaku i przygotowania nastąpiła najnudniejsza z
części spotkań dorosłych, otóż nastał czas rozmów wszelakich. Johanna Weiner
nie byłaby sobą, gdyby nie pochwaliła się niesamowitymi zdolnościami swoich
niesamowitych córek, jedna z nich oczywiście wiedziała, iż w jej wypadku, to
było tylko ubarwianie rzeczywistości.
- Elias, dalej bawisz się w slalom? – dopytuje
Paul
- W pewnym sensie owszem, trenuję dzieciaki w
szkółce w Linzu. – mówi z wyjątkową dumą, bowiem uważał to za swój wielki
skarb, oczywiście zaraz po rodzinie. Oczywiście jego małżonka nie podzielała
jego zachwytu nad narciarstwem, ani żadnym innym przejawem aktywności fizycznej
poza jogą.
- Ja sobie dałem spokój wiele lat temu, ale to
pewnie wiesz. – śmieje się serdecznie – Za to syn spełnia moje niespełnione marzenia
i ambicje, prawda synu? – szturcha młodego chłopaka, który momentalnie
czerwienieje
-Czekaj, czekaj, przypadkiem nie debiutowałeś
w tym roku w Pucharze Świata chłopcze? – ściągą brwi senior rodu Weinerów
- Zgadza się panie Weiner. – kiwa nieśmiało
głową
- Będzie z ciebie wielki zawodnik kolego. –
kiwa z uznaniem głową
- Chciałbym. – odpowiada z nieśmiałym
uśmiechem
- Nie będę cię zanudzał moimi rozważaniami,
Lili, możesz oprowadzisz kolegę? – pyta ojciec, na co dziewczyna kiwa
niechętnie głową i wstaje z miejsca. Nie czuje się zbyt komfortowo wiedząc, iż
tuż za nią podążał wciąż bliżej nieznany osobnik płci męskiej. Nie to żeby nie
miała nigdy chłopaka czy w ogóle do czynienia z nimi, bo Jonas Schmidt czy Florian Alterer nie byli tylko epizodami
w jej życiu, jednak tego w ogóle nie znała i nie miała pojęcia czego się
spodziewać.
- Ładna kiecka tak w ogóle. – rzuca kiedy
rozwala się na twoim tymczasowym łóżku
- Chciałabym to powiedzieć o twojej. –
odpowiada ironicznie
- Ile masz lat dziewczynko?
- Piętnaście chłopcze. – przewraca
ostentacyjnie oczami
- Masz chłopaka?
- A co cię to obchodzi? – mierzy go
spojrzeniem, na co on uśmiecha się tylko szerzej
– Jak się
złościsz, powstaje ci tutaj taka śmieszna zmarszczka. – mówi niewzruszony
dotykając palcem jej czoła.
- Mówił ci ktoś, że jesteś strasznie
wkurzający?
- Niejednokrotnie. Siostra mówi mi to codziennie kilka
razy. – szczerzy się
- Czego tak właściwie ode mnie chcesz? Bo wiesz,
mógłbyś być tylko grzeczny i zadać mi kilka podstawowych pytań i zwiać. –
wpatruje się w niego beznamiętnie w oczekiwaniu na odpowiedź
- Uczynię twoje wakacje najlepszymi w życiu. –
mówi ze śmiertelną powagą
- Zabawny jesteś chłopaku, którego imienia
dalej nie znam.
- Jestem Gregor i zamierzam sprawić, że
będziesz błagać o więcej czasu ze mną. A uwierz, mam ochotę podarować ci cały
jaki tylko mam.
Choć wtedy poważnie rozbawiły ją
jego słowa i nie brała ich na poważnie, to naprawdę nie przypuszczała, że jego
słowa mogły być prawdą. Żadnym głupim i tanim tekstem na podryw, tylko cichą
obietnicą i zapowiedzą tego, co miało dopiero nastąpić.
~*~
Na wstępie pragnę Was bardzo serdecznie powitać. W pewnym sensie ta historia, będzie moim debiutem. Co prawda pisałam już kiedyś opowiadania, jednakże w zupełnie innej kategorii. Nie zmienia to faktu, iż będzie mi bardzo miło, jeśli zechcecie uczestniczyć w czytaniu tej historii. W świecie skocznych ff jestem stosunkowo niedługo, więc będę też wdzięczna za każdy polecony link. Na pewno zajrzę!
Wiem, że opowiadań z Gregorem są ogromne ilości oraz że nie jestem wyjątkowa. Nie mówię, że moje będzie unikatowe i lepsze od pozostałych.
Dołożę jednak wszelkich starań, aby nie było tylko kolejną bezwartościową historią typu "love story". By pokazało to "coś".
Co do samej historii: świadomie pominęłam prolog, bowiem na wstęp, składać się będzie kilka rozdziałów. Obiecuję też, że z każdym kolejnym będą dłuższe ;)
Pozostaje mi tylko życzyć miłej lektury!
| ask me |
PS. Nie zapomnijcie się wpisać w zakładce "spamownik" ;)
Gregsy - so sweet ❤ Naprawdę nie widać, że to twój debiut, więc chylę czoła, bo moje pierwsze opowiadanie było fatalne 😂 Akcja gnała tutaj na łeb, na szyję, ale mam nadzieję, że stopniowo wpleciesz więcej opisów itp. Podoba mi się serio, serio ❤❤
OdpowiedzUsuńTak, tak, na razie to takie "throwbacki" :D
UsuńCzekałam na to ♥
OdpowiedzUsuńCieszę się ♥
UsuńBardzo finezyjny początek. Subtelne ale rzeczowe opisy. Trzymam kciuki i mam nadzieję, że wena będzie się trzymać u Twego boku do końca. Który nastąpi w daleeeeekiej przyszłości mam nadzieję, bowiem chcę czytać to opowiadanie jak najdłużej. Swoją drogą jesteś jedyną osobą, która przyciągnęła mnie do czytania na temat tego właśnie skoczka. Choć uważam, że jest sympatyczny i posiada promieniujący uśmiech to jednak nie ciągnie mnie do opowiadań o Gregorze. Ślę buziaki i życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńTym bardziej czuję się zaszczycona!
UsuńGreg! Będę!
OdpowiedzUsuńTaki pewny siebie i bezczelny, to jest to :)
Bardzo mnie to cieszy ♥
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie i interesująco. Coś mi się zdaję, że nie będziemy się tu nudzić...:D
Czekam na następny.
Pozdrawiam :)
Ps. Mam prośbę, mogłabyś dodać wersję na komórkę, będę bardzo wdzięczna.
Zdecydowanie nie pozwolę Wam na nudę i monotonię :P I dziękuję za uświadomienie, nawet nie zwróciłam uwagi na wersję mobilną.
UsuńMelduję się!
OdpowiedzUsuńCóż, kochana... co ja mogę powiedzieć. Bardzo mi się tutaj podoba ^^ Uwielbiam twój styl pisania, niezwykle przyjemnie się go czyta, wręcz pochłania się każde zdanie, które jest dopasowane do całości, nie ma tutaj nic zbędnego. Jak na "skokowy" debiut, to naprawdę piątka z ogromnym plusem!
Ja Gregora wielbię bezgranicznie od wielu lat, więc jestem ciekawa, jak pokażesz nam jego postać, którą może wykreować na tysiące sposobów. No i ciekawi mnie również, jak rozwiniesz tą historię, która zapowiada się bardzo intrygująco.
Czekam niecierpliwie, buziaki :**
PS. Masz u mnie dodatkowego plusa za piosenkę Edka :D
Postaram się nie zawieść! ♥
UsuńGregor nareszcie w innej wersji. Caroline, zrobiłaś z niego takiego łobuza, który jest w stanie zrobić wszystko. Podobno niegrzeczni chłopcy najszybciej skradają serca, moje już skradł ♥ Będę. Informuj dalej i zapraszam Cię do siebie. Linki w spamie. Ściskam Ciebie i nielotnych.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że coś w tym jest ;)
UsuńPojawiłam się tutaj dosłownie przypadkiem, ale szczerze mówiąc był to dobry przypadek. :D
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo lubię Gregora, więc jestem pewna, że i to opowiadanie mi przypadnie do gustu. :) Już pierwszy rozdział zrobił na mnie pozytywne wrażenie! Tak więc zostaję i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! :)
Pozdrawiam serdecznie! ❤
Takie przypadki lubię :D!
Usuńcudo, jestem in love <3
OdpowiedzUsuńmiło mi ♥
UsuńHej! Właśnie skończyłam pisać kolejny rozdział u siebie. Podrzucam więc linka. http://snowflakes-clung-to-his-mouth.blogspot.com/2017/04/15-tancza-pragnienia-dotykiem-zrodzone.html Swoją drogą niecierpliwie czekam na kolejny rozdział u Ciebie. Bardzo ciekawi mnie dalszy rozwój relacji pomiędzy bohaterami. Życzę weny towarzyszącej przy każdym rozdziale i ślę buziaki!
OdpowiedzUsuńDziękuję, już tam śpieszę! ♥
Usuń