What
the hell happened with you and me?
Cause, oh, ain't no lovin' no more
You ain't as cool as you used to be
Closer to the mirror than you are to me
I said, oh, had to show you that door
Cause, oh, ain't no lovin' no more
You ain't as cool as you used to be
Closer to the mirror than you are to me
I said, oh, had to show you that door
Będąc dziećmi wydaje nam się, że
bycie dorosłym to absolutna pestka. Bo przecież dorośli mają prace, pieniądze i
mogą dosłownie wszystko, na czele z późnym chodzeniem spać. Desperacko pragnie
się, aby osiągnąć ten etap swojego życia. Kiedy jednak finalnie nam się to
udaje, nastaje wielkie rozczarowanie. Jak na ironię, wtedy oddalibyśmy
wszystko, aby powrócić do beztroskich lat zabaw i uciechy. By żyć bez zbędnych
trosk i obaw. Bo bycie dorosłym to nieustanna walka z wszelkimi przeciwnościami
losu. Każdego kolejnego dnia przychodzi nam mierzyć się z wieloma
konsekwencjami naszych czynów. Nawet z tymi, które miały miejsce wiele lat
temu. Bo prędzej, czym później, wszystko do nas wróci, tylko, że ze zdwojoną
siłą.
A tak właśnie było w przypadku
Lilianne. Choć starała się z całych sił by zamieść przeszłość, głęboko pod
dywan, ta jednak po latach została wywiana i ponownie ujrzała światło dzienne. Akurat
w chwili, w której wydawało jej się, że ma wszystko pod kontrolą.
- Chcesz mi może o czymś powiedzieć? – mierzy
ją spojrzeniem
- To znaczy? – spogląda na swojego
narzeczonego z dozą niepewności
- Może o swoim nowym kliencie? Chociaż może
powinienem użyć tutaj zwrotu „nowym-starym”? – zacisnął szczęki
- To tylko praca. – wzruszyła ramionami
- W takim razie dlaczego mi nie powiedziałaś,
że przypadkiem pracujesz dla swojego byłego chłopaka? – patrzy na nią gniewnie
- A czy to coś zmienia?
- Wszystko. – warczy zdenerwowany
- Sebastian, daj spokój. Nic do niego nie
czuję, robię to, bo po prostu muszę.
- Byłabyś zadowolona, gdybym był na każde
zawołanie swojej byłej dziewczyny?
- Na każde zawołanie? Czy ty siebie słyszysz?
– prycha
- Dokończymy tą rozmowę później, muszę iść. –
fuka na odchodne i pośpiesznie opuszcza mieszkanie. Kompletnie nie rozumiała
wybuchu z jego strony. Gregor był klientem, jak każdy inny. Zgodnie z tym,
zamierzała znaleźć odpowiadające mu lokum i po prostu raz na zawsze usunąć go
ze swojego życia. Nie widziała w tej sytuacji żadnego drugiego dna.
Jak gdyby nigdy nic, odbębniła dzień
w pracy, pełny wypraw w najróżniejsze zakątki Wiednia. Lubiła tą pracę, ale
momentami miała ochotę to rzucić i posiedzieć w spokoju, bite osiem godzin przy
biurku. Może i byłoby to nużące, ale przynajmniej nie musiałaby udawać miłej
dla klientów, którzy traktowali ją jak śmiecia bo nie była jak oni biznesmenami
z ogromnym majątkiem w zanadrzu. A tacy zdarzali się przynajmniej raz w ciągu
dnia roboczego.
Gdy usnęła na kanapie w salonie, po
paru godzinach ze snu wyrwał ją hałas dobiegający z przedpokoju. Kiedy tylko
udała się w kierunku hałasu, ujrzała Sebastiana.
- Gdzie byłeś? – pyta mierząc go spojrzeniem
- Miałem spotkanie. – mówi niema pod nosem
- Z whisky? – ironizuje
- Może. – odpowiada obojętnie chcą ją wyminąć
- Sebastian, tak nie może być. – wybucha ona –
Nie chcę żeby tak między nami było. – patrzy mu w oczy
- To moja wina. - wzdycha ociężale – Chyba
trochę spanikowałem.
- Przecież wiesz, że nie masz ku temu
najmniejszego powodu. – kręci głową
- Niby to wiem, ale kompletnie przeraziła mnie
wizja tego, że po prostu mnie dla niego zostawisz.
- Czy dałam ci jakikolwiek powód, abyś tak
myślał? – kładzie dłoń na jego policzku
- Po prostu mam gdzieś z tyłu głowy to, co
było sześć lat temu. Jak cierpiałaś po rozstaniu z nim. – patrzy na nią – Doskonale
pamiętam jak płonęły twoje oczy, na same jego wspomnienie. Ja tego nie powoduję
i..
- Przestań. –przerywa mu – Kocham cię i nic
tego nie zmieni. – wspina się na palce i składa delikatny pocałunek na jego
ustach – Zaufaj mi.
- Tobie ufam, nie ufam jemu. – dodaje –
Naprawdę musisz realizować to zlecenie?
- Jestem profesjonalistką, zrobię co do mnie
należy i po prostu nigdy więcej go nie spotkam.
Tego właśnie chciała się trzymać. Po
tych sześciu latach jej życiu było wreszcie ustabilizowane i uporządkowane. Nie
mogła pozwolić, aby przeszłość w żaden sposób wpłynęła na jej przyszłość. Bo tą
niewątpliwie był związek z Sebastianem. To on był jej gwarancją szczęścia, nie
facet, który po wielu pięknych obietnicach i wspólnych latach, doszczętnie ją
zranił. Który nie miał zielonego pojęcia jak wiele ją to wszystko kosztowało bo
naprawdę oddała mu całe swoje serce. I pomimo młodego wieku, miała wtedy wrażenie,
że to był ten jedyny. Gdyby musiała, oddałabym mu wtedy wszystko. Niestety, nie
działało to w drugą stronę. Jedyne, co otrzymała po trzech latach to złamane
serce i całe morze bólu.
Czasami się zastanawiała, co by było
gdyby nie spotkała Sebastiana. Czy wciąż byłaby w tym samym miejscu, w którym
była właśnie teraz. Choć mogła, nigdy nie rozważała ani przez sekundę
możliwości powrotu do starych czasów. Pozostawiła to wszystko daleko za sobą.
Uważała, że wszystko w życiu dzieje się nie bez przyczyny. Być może musiała
przejść tą bolesną lekcję, aby wreszcie uwierzyć w samą siebie. By wziąć życie
we własne ręce, a nie zdawać się na los. Ten zbyt wiele razy ją doświadczył,
aby mogła na to pozwolić.
A skoro o losie mowa, czasem jednak
ulegała jego wpływom. Chociażby w chwili, w której w progu jej wiedeńskiego
mieszkania stanęła jej młodsza siostra. Bez słowa wpadły w sobie ramiona, nie
szczędząc łez. Nie mogła winić Claudii ani mieć pretensji, że pod wpływem matki
się od niej oddaliła. Mogła się tylko cieszyć, że po długich latach wreszcie
przejrzała na oczy. Że w końcu będzie miała siostrę. Tak jak zawsze powinno
być.
- Matka byłaby ewidentnie zachwycona faktem,
że wciąż obracasz się w wysokich sferach. –chichotała
- Wepchnięcie mnie w związek z Danielem, to
jedyne co jej w życiu wyszło. – przewróciła oczami
- Nie narzekaj mała, to naprawdę ułożony i
sympatyczny chłopak. – mówi starsza z sióstr – Widzę z jakim uwielbieniem na
ciebie patrzy.
- Cóż, to prawda. – potakuje – Mimo, że
straszny z niego bałaganiarz i zapominalski to naprawdę wart jest wszystkich
pieniędzy tego świata. – śmieje się – A co z tobą?
- Ze mną? – pyta zaskoczona
- Jesteś z nim szczęśliwa?
- Skąd to pytanie? Oczywiście, że tak.
- Wiem, że nigdy nie byłyśmy specjalnie
blisko, ale to nie znaczy, że cię nie znam Lils. – mówi z powagą – Widzę, że
jesteś zadowolona ze swojego życia, ale czy to jest na pewno to, czego
pragniesz? Bo nie umiem dostrzec w tobie tego błysku, który miałaś w sobie
kiedyś. Tego bezwarunkowego szczęścia.
- Po prostu dorosłam. – wzrusza ramionami – A
to jest naprawdę życie o jakim nigdy nawet nie śniłam.
Była przekonana, że właśnie tak
było. Ba, nie miała dotychczas powodów, aby się nad tym w ogóle zastanawiać.
Jednak słowa siostry nie mogły nie pozostawić w jej głowie pytań o słuszność
jej przekonań. Czy to możliwe, że dostrzegała coś, czego ona nie widziała, bądź
też widzieć nie chciała?
- Jesteś pewien, że mieszkanie jakiego szukasz
w ogóle istnieje? – przewraca oczami kiedy ten po raz kolejny kręci nosem na
złożoną przez nią propozycję – Obawiam się, że naprawdę nie będę w stanie
pomóc. – krzywi się
- Tak łatwo się poddasz? – spogląda na nią
- Czasem trzeba.
- Jako pośrednik nie powinnaś doprowadzać
spraw do końca, nie narażając firmę na straty?
- Jako klient, nie powinieneś być bardziej
zdecydowany i chętny do współpracy? – ironizuje – Naprawdę nie mam ani czasu,
ani chęci na przeciąganie tego w nieskończoność.
- Nikt nigdy tego nie chce, ale to nie do
końca od nas zależy.
- Nie? – kpi – Następne oferty dostaniesz
drogą mailową i jak w końcu szanowanemu panu sportowcowi się spodoba, to
zapraszam do biura. – dodaje zirytowana pozostawiając go samego. Miała
serdecznie dość marudzenia przebrzydłej gwiazdy sportu. Prawdopodobnie, gdyby
została tam dłużej, nie wyszedłby z tego żywo.
- Naprawdę tego zlecenia nie może wziąć Ana? –
dopytuje szefa
- Może, ale wtedy będziesz musiała zabrać
swoje rzeczy i szukać nowej roboty. – odpiera oschle – Weiner, albo się
weźmiesz do roboty, albo stracimy aktualnie najważniejszego klienta. – mierzy
ją wzrokiem i już wie, że jest na straconej pozycji. Nie było możliwości, aby w
jakikolwiek sposób przegadała Steinera. A co za tym szło, była skazana na
następne spotkania z przeszłością.
W pracy miała kompletne urwanie
głowy, nie miała pojęcia, czy wiązało się to z jej ostatnią prośbą skierowaną
do szefa, czy jakimś niesamowitym zakupowym szałem Wiedeńczyków. Z mieszkania
wychodziła skoro świt, a wracała grubo po dwudziestej. Nie miała kompletnie
czasu na wszelkie przejawy życia towarzyskiego. Nie uchodziło to zwłaszcza
uwadze jej narzeczonego, który jawnie ukazywał swoją irytację tym faktem.
Polepszeniem
tej napiętej sytuacji między nimi miało być wspólne wyjście na wiedeński bal
charytatywny, na które otrzymał zaproszenie. Oczywiście przy okazji udało mu
się wkręcić tam Leah wraz z Florianem, więc wieczór ten, zapowiadał się
naprawdę przyjemnie.
Ogromna
sala balowa Opernballu zapełniona była po brzegi, przez eleganckich ludzi.
Spoglądając na ich kreacje, mogłaby dać sobie uciąć rękę, iż zdecydowana
większość z nich zarabiała w jeden dzień więcej, niż ona w ciągu miesiąca. Jak
to powiedziała jej przyjaciółka, było to jawne przyjęcie obrzydliwie bogatych
elit, bawiących się w hojność. Być może miała rację.
Nie
mogła powiedzieć, by czuła się w tym towarzystwie zbyt komfortowo. W
przeciwieństwie do jej narzeczonego, który co rusz witał się z bliżej
nieznanymi jej ludźmi. On ewidentnie czuł się tam jak ryba w wodzie w tak
doborowym towarzystwie przez co czuła się jak zbędny element.
- O mój Boże, Lili. – usłyszała piskliwy
kobiecy głos kiedy nieco oddaliła się od zgiełku rozmów ku bufetowi
- Gloria? – wystarczył jej ułamek sekundy by
rozpoznać kobietę
- Kopę lat kochana. – uśmiecha się serdecznie
witając się z dawną znajomą – Ktoś tu nam zdecydowanie wydoroślał i wypiękniał.
- Och, bo się zaraz zarumienię! –zachichotała
– Co u ciebie? Co tu robisz?
- Wszystko po staremu moja droga. –odpowiada –
Pracuje jako psycholog w szpitalu w Innsbrucku, mam męża i dwójkę dzieci. A co
w świecie Lilianne?
- Chyba też dość stabilnie. – odpowiada –
Skończyłam studia, pracuję.
- I chcesz mi powiedzieć, że taka piękna,
młoda kobieta przyszła na ten bal snobistycznych dupków sama z własnej woli? –
pyta rozbawiona własnymi słowami
- Oczywiście, że nie. –kręci głową – Jestem z
narzeczonym, który aktualnie ma ważniejsze sprawy na głowie niż ja. – dodaje
wesoło
- Cieszę się, że choć ty poukładałaś sobie
życie.
- Musiałam znaleźć sposób żeby pójść do przodu
i znaleźć szczęście. –kiwa głową
- Miło mi to słyszeć. – uśmiecha się ciepło –
Z tego co słyszałam, to całkiem niedawno na siebie wpadliście? – pyta do chwili
- Zgadza się. –potwierdza – Nie powiem, aby
było to miłe spotkanie, ale jestem profesjonalistką i w pracy nie patrzę na
osobiste żale.
- Wiesz, może nie powinnam ci tego mówić, ale
nie tylko ciebie to wszystko wiele kosztowało. Nie chcę go bronić, ale on się
wtedy bardzo pogubił we własnym życiu. – mówi – Ale teraz to tylko i wyłącznie
przeszłość. – prostuje widząc niewyraźną minę swojej rozmówczyni – Cieszę się,
że cię spotkałam moja droga, ale obowiązki osoby towarzyszącej mnie wzywają.
Szczęścia. – posyła jej szeroki uśmiech i znika z jej pola widzenia.
Stoi w tym samym miejscu jeszcze
przez chwilę, kompletnie nie wiedząc co myśleć o tym spotkaniu. A zwłaszcza o
ostatnich słowach Glorii. Ale czy w ogóle powinno ją to w tej chwili obchodzić?
Otrząsnęła się z tego letargu i wróciła na salę w poszukiwaniu Sebastiana.
- Lil! – dochodzi ją głos przyjaciółko –
Sebastian cię szukał i nie wyglądał na zbyt szczęśliwego.
- Co? – patrzy
na nią zdziwiona jej słowami. Nie dane jest jej jednak usłyszeć odpowiedzi
przyjaciółki, bowiem ktoś z ogromną siłą łapie ją za nadgarstek i odciąga od
rozmówczyni. Kiedy się orientuje w sytuacji, Sebastian niemal ciągnie ją w
kierunku wyjścia.
- Sebastian, o co chodzi? – pyta go
- Doskonale wiesz o co. – mówi przez
zaciśnięte zęby. Niemal rzuca jej płaszczem i pośpiesznie wyprowadza ją z
budynku. – Wsiadaj. –dodaje lodowatym tonem, gdy stoją przy jego samochodzie.
Kiedy patrzy na jego minę, zaczyna się poważnie niepokoić. Nigdy nie widziała
go tak wyprowadzonego z równowagi, jednak nie widziała do końca powodów do
obaw. Być może któryś z jego rozmówców zdecydowanie uprzykrzył mu obecność na
balu.
- Powiesz mi dlaczego jesteś taki wściekły i
dlaczego wyciągnąłeś mnie siłą z balu, na który sam mnie zaprosiłeś?
- Nie bądź śmieszna. – kpi z jej słów –
Kazałaś sobie zaufać, a nie można tego robić pod żadnych cholernym pozorem.
- Nie rozumiem.
- Doskonale wiem gdzie zniknęłaś, z faktami
się nie da dyskutować. – grzmi
- Co jest złego w tym, że rozmawiałam ze starą
znajomą? – broni się
- Ładna mi znajoma. – uśmiecha się ironicznie
– Jak długo trwa to twoje „zlecenie”? – dopytuje – Nie patrz na mnie jak
niewiniątko, doskonale wiem co robisz.
- Zwariowałeś?
- Nie, jeszcze nie. –warczy – Mogłem się tego
spodziewać. Byłem tylko odskocznią. Zabawką, którą pobawiłaś się i jak już nie
jest potrzebna to chcesz po prostu ją wyrzucić. – zbliża się do niej –Ale
powiem ci coś skarbie. – przesadnie akcentuje ostatnie słowo – Nie pozwolę ci
odejść, pod żadnym pozorem. Jesteś moja, nie jego. –podnosi ton głosu, a już po
chwili trzaska drzwiami, zostawiając ją bez słowa. Była kompletnie wstrząśnięta
tym, co usłyszała. Nie miała najmniejszego pojęcia o czym mówił.
- Ja nie wiem o czym on mówił. – relacjonuje
przyjaciółce – Leah, czy ty coś wiesz? – pyta po chwili ciszy
- Obawiam się, że tak. –wzdycha – Mówiłaś, że
spotkałaś wczoraj Glorię, czy ona mówiła ci z kim przyszła?
- Chyba z mężem, przynajmniej tak
wywnioskowałam.
- Była tam z Gregorem. – kompletnie zaskakuje
ją swoją odpowiedzią – Spotkaliśmy go razem z Florianem. Sebastian to widział.
- Wciąż nie rozumiem, co to ma wspólnego ze
mną?
- Być może źle powiązał fakty.
- Leah, po prostu mi powiedz. – niecierpliwiła
się
- No dobrze. –wzdycha – Zniknęłaś, a Sebastian
nie miał pojęcia gdzie cię szukać. Mniej więcej w tej samej chwili, jak rozmawialiśmy
z Gregorem kelner powiedział mu coś na ucho, przeprosił nas i zniknął.
- O nie. – odparła słabym głosem – Tylko jak
mam mu to wytłumaczyć?
- Nie mam pojęcia Lils, ale wyglądał na
okropnie wściekłego. – dodaje – Czy on.. no wiesz, nic ci nie zrobił?
- Daj spokój, Sebastian nie jest aż tak
porywczy.
- No dobrze, ale powiesz mi jak ci z nim
poszło, tak?
- Jak będzie o czym mówić. – potwierdza
zastanawiając się jednocześnie w jaki sposób naprawić tą całą sytuację. Nie
zważała na słowa wypowiedziane przez Sebastiana w złości, wiedziała, że z całą
pewnością mijały się one z prawdą. Nie mogła przecież dopuścić do tego, aby
jedno nieporozumienie, przekreśliło dosłownie wszystko, na co zapracowała w
ostatnich latach. Na pewno nie przez niego.
~*~
Na wstępie pragnę Was baaaaaaaaaaaaaardzo ogromnie przeprosić za tą kolosalną przerwę w publikacji. Mój komputer postanowił wyzionąć ducha, a blogger na telefonie nie jest najwspanialszym wynalazkiem na świecie, co mnie zmusiło to lekkiego zawieszenia. Teraz jednak wracam ze zdwojoną siłą. Wszelkie zaległości u Was nadrobię do końca tygodnia.
I wybaczcie za taki rozdział o wszystkim i o niczym.
Ściskam ♥