wtorek, 30 maja 2017

#7.


What the hell happened with you and me?
Cause, oh, ain't no lovin' no more
You ain't as cool as you used to be
Closer to the mirror than you are to me
I said, oh, had to show you that door




            Będąc dziećmi wydaje nam się, że bycie dorosłym to absolutna pestka. Bo przecież dorośli mają prace, pieniądze i mogą dosłownie wszystko, na czele z późnym chodzeniem spać. Desperacko pragnie się, aby osiągnąć ten etap swojego życia. Kiedy jednak finalnie nam się to udaje, nastaje wielkie rozczarowanie. Jak na ironię, wtedy oddalibyśmy wszystko, aby powrócić do beztroskich lat zabaw i uciechy. By żyć bez zbędnych trosk i obaw. Bo bycie dorosłym to nieustanna walka z wszelkimi przeciwnościami losu. Każdego kolejnego dnia przychodzi nam mierzyć się z wieloma konsekwencjami naszych czynów. Nawet z tymi, które miały miejsce wiele lat temu. Bo prędzej, czym później, wszystko do nas wróci, tylko, że ze zdwojoną siłą.
            A tak właśnie było w przypadku Lilianne. Choć starała się z całych sił by zamieść przeszłość, głęboko pod dywan, ta jednak po latach została wywiana i ponownie ujrzała światło dzienne. Akurat w chwili, w której wydawało jej się, że ma wszystko pod kontrolą.
 - Chcesz mi może o czymś powiedzieć? – mierzy ją spojrzeniem
 - To znaczy? – spogląda na swojego narzeczonego z dozą niepewności
 - Może o swoim nowym kliencie? Chociaż może powinienem użyć tutaj zwrotu „nowym-starym”? – zacisnął szczęki
 - To tylko praca. – wzruszyła ramionami
 - W takim razie dlaczego mi nie powiedziałaś, że przypadkiem pracujesz dla swojego byłego chłopaka? – patrzy na nią gniewnie
 - A czy to coś zmienia?
 - Wszystko. – warczy zdenerwowany
 - Sebastian, daj spokój. Nic do niego nie czuję, robię to, bo po prostu muszę.
 - Byłabyś zadowolona, gdybym był na każde zawołanie swojej byłej dziewczyny?
 - Na każde zawołanie? Czy ty siebie słyszysz? – prycha
 - Dokończymy tą rozmowę później, muszę iść. – fuka na odchodne i pośpiesznie opuszcza mieszkanie. Kompletnie nie rozumiała wybuchu z jego strony. Gregor był klientem, jak każdy inny. Zgodnie z tym, zamierzała znaleźć odpowiadające mu lokum i po prostu raz na zawsze usunąć go ze swojego życia. Nie widziała w tej sytuacji żadnego drugiego dna.
            Jak gdyby nigdy nic, odbębniła dzień w pracy, pełny wypraw w najróżniejsze zakątki Wiednia. Lubiła tą pracę, ale momentami miała ochotę to rzucić i posiedzieć w spokoju, bite osiem godzin przy biurku. Może i byłoby to nużące, ale przynajmniej nie musiałaby udawać miłej dla klientów, którzy traktowali ją jak śmiecia bo nie była jak oni biznesmenami z ogromnym majątkiem w zanadrzu. A tacy zdarzali się przynajmniej raz w ciągu dnia roboczego.
            Gdy usnęła na kanapie w salonie, po paru godzinach ze snu wyrwał ją hałas dobiegający z przedpokoju. Kiedy tylko udała się w kierunku hałasu, ujrzała Sebastiana.
 - Gdzie byłeś? – pyta mierząc go spojrzeniem
 - Miałem spotkanie. – mówi niema pod nosem
 - Z whisky? – ironizuje
 - Może. – odpowiada obojętnie chcą ją wyminąć
 - Sebastian, tak nie może być. – wybucha ona – Nie chcę żeby tak między nami było. – patrzy mu w oczy
 - To moja wina. - wzdycha ociężale – Chyba trochę spanikowałem.
 - Przecież wiesz, że nie masz ku temu najmniejszego powodu. – kręci głową
 - Niby to wiem, ale kompletnie przeraziła mnie wizja tego, że po prostu mnie dla niego zostawisz.
 - Czy dałam ci jakikolwiek powód, abyś tak myślał? – kładzie dłoń na jego policzku
 - Po prostu mam gdzieś z tyłu głowy to, co było sześć lat temu. Jak cierpiałaś po rozstaniu z nim. – patrzy na nią – Doskonale pamiętam jak płonęły twoje oczy, na same jego wspomnienie. Ja tego nie powoduję i..
 - Przestań. –przerywa mu – Kocham cię i nic tego nie zmieni. – wspina się na palce i składa delikatny pocałunek na jego ustach – Zaufaj mi.
 - Tobie ufam, nie ufam jemu. – dodaje – Naprawdę musisz realizować to zlecenie?
 - Jestem profesjonalistką, zrobię co do mnie należy i po prostu nigdy więcej go nie spotkam.
            Tego właśnie chciała się trzymać. Po tych sześciu latach jej życiu było wreszcie ustabilizowane i uporządkowane. Nie mogła pozwolić, aby przeszłość w żaden sposób wpłynęła na jej przyszłość. Bo tą niewątpliwie był związek z Sebastianem. To on był jej gwarancją szczęścia, nie facet, który po wielu pięknych obietnicach i wspólnych latach, doszczętnie ją zranił. Który nie miał zielonego pojęcia jak wiele ją to wszystko kosztowało bo naprawdę oddała mu całe swoje serce. I pomimo młodego wieku, miała wtedy wrażenie, że to był ten jedyny. Gdyby musiała, oddałabym mu wtedy wszystko. Niestety, nie działało to w drugą stronę. Jedyne, co otrzymała po trzech latach to złamane serce i całe morze bólu.
            Czasami się zastanawiała, co by było gdyby nie spotkała Sebastiana. Czy wciąż byłaby w tym samym miejscu, w którym była właśnie teraz. Choć mogła, nigdy nie rozważała ani przez sekundę możliwości powrotu do starych czasów. Pozostawiła to wszystko daleko za sobą. Uważała, że wszystko w życiu dzieje się nie bez przyczyny. Być może musiała przejść tą bolesną lekcję, aby wreszcie uwierzyć w samą siebie. By wziąć życie we własne ręce, a nie zdawać się na los. Ten zbyt wiele razy ją doświadczył, aby mogła na to pozwolić.
            A skoro o losie mowa, czasem jednak ulegała jego wpływom. Chociażby w chwili, w której w progu jej wiedeńskiego mieszkania stanęła jej młodsza siostra. Bez słowa wpadły w sobie ramiona, nie szczędząc łez. Nie mogła winić Claudii ani mieć pretensji, że pod wpływem matki się od niej oddaliła. Mogła się tylko cieszyć, że po długich latach wreszcie przejrzała na oczy. Że w końcu będzie miała siostrę. Tak jak zawsze powinno być.
 - Matka byłaby ewidentnie zachwycona faktem, że wciąż obracasz się w wysokich sferach. –chichotała
 - Wepchnięcie mnie w związek z Danielem, to jedyne co jej w życiu wyszło. – przewróciła oczami
 - Nie narzekaj mała, to naprawdę ułożony i sympatyczny chłopak. – mówi starsza z sióstr – Widzę z jakim uwielbieniem na ciebie patrzy.
 - Cóż, to prawda. – potakuje – Mimo, że straszny z niego bałaganiarz i zapominalski to naprawdę wart jest wszystkich pieniędzy tego świata. – śmieje się – A co z tobą?
 - Ze mną? – pyta zaskoczona
 - Jesteś z nim szczęśliwa?
 - Skąd to pytanie? Oczywiście, że tak.
 - Wiem, że nigdy nie byłyśmy specjalnie blisko, ale to nie znaczy, że cię nie znam Lils. – mówi z powagą – Widzę, że jesteś zadowolona ze swojego życia, ale czy to jest na pewno to, czego pragniesz? Bo nie umiem dostrzec w tobie tego błysku, który miałaś w sobie kiedyś. Tego bezwarunkowego szczęścia.
 - Po prostu dorosłam. – wzrusza ramionami – A to jest naprawdę życie o jakim nigdy nawet nie śniłam.
            Była przekonana, że właśnie tak było. Ba, nie miała dotychczas powodów, aby się nad tym w ogóle zastanawiać. Jednak słowa siostry nie mogły nie pozostawić w jej głowie pytań o słuszność jej przekonań. Czy to możliwe, że dostrzegała coś, czego ona nie widziała, bądź też widzieć nie chciała?
 - Jesteś pewien, że mieszkanie jakiego szukasz w ogóle istnieje? – przewraca oczami kiedy ten po raz kolejny kręci nosem na złożoną przez nią propozycję – Obawiam się, że naprawdę nie będę w stanie pomóc. – krzywi się
 - Tak łatwo się poddasz? – spogląda na nią
 - Czasem trzeba.
 - Jako pośrednik nie powinnaś doprowadzać spraw do końca, nie narażając firmę na straty?
 - Jako klient, nie powinieneś być bardziej zdecydowany i chętny do współpracy? – ironizuje – Naprawdę nie mam ani czasu, ani chęci na przeciąganie tego w nieskończoność.
 - Nikt nigdy tego nie chce, ale to nie do końca od nas zależy.
 - Nie? – kpi – Następne oferty dostaniesz drogą mailową i jak w końcu szanowanemu panu sportowcowi się spodoba, to zapraszam do biura. – dodaje zirytowana pozostawiając go samego. Miała serdecznie dość marudzenia przebrzydłej gwiazdy sportu. Prawdopodobnie, gdyby została tam dłużej, nie wyszedłby z tego żywo.
 - Naprawdę tego zlecenia nie może wziąć Ana? – dopytuje szefa
 - Może, ale wtedy będziesz musiała zabrać swoje rzeczy i szukać nowej roboty. – odpiera oschle – Weiner, albo się weźmiesz do roboty, albo stracimy aktualnie najważniejszego klienta. – mierzy ją wzrokiem i już wie, że jest na straconej pozycji. Nie było możliwości, aby w jakikolwiek sposób przegadała Steinera. A co za tym szło, była skazana na następne spotkania z przeszłością.
            W pracy miała kompletne urwanie głowy, nie miała pojęcia, czy wiązało się to z jej ostatnią prośbą skierowaną do szefa, czy jakimś niesamowitym zakupowym szałem Wiedeńczyków. Z mieszkania wychodziła skoro świt, a wracała grubo po dwudziestej. Nie miała kompletnie czasu na wszelkie przejawy życia towarzyskiego. Nie uchodziło to zwłaszcza uwadze jej narzeczonego, który jawnie ukazywał swoją irytację tym faktem.
Polepszeniem tej napiętej sytuacji między nimi miało być wspólne wyjście na wiedeński bal charytatywny, na które otrzymał zaproszenie. Oczywiście przy okazji udało mu się wkręcić tam Leah wraz z Florianem, więc wieczór ten, zapowiadał się naprawdę przyjemnie.
Ogromna sala balowa Opernballu zapełniona była po brzegi, przez eleganckich ludzi. Spoglądając na ich kreacje, mogłaby dać sobie uciąć rękę, iż zdecydowana większość z nich zarabiała w jeden dzień więcej, niż ona w ciągu miesiąca. Jak to powiedziała jej przyjaciółka, było to jawne przyjęcie obrzydliwie bogatych elit, bawiących się w hojność. Być może miała rację.
Nie mogła powiedzieć, by czuła się w tym towarzystwie zbyt komfortowo. W przeciwieństwie do jej narzeczonego, który co rusz witał się z bliżej nieznanymi jej ludźmi. On ewidentnie czuł się tam jak ryba w wodzie w tak doborowym towarzystwie przez co czuła się jak zbędny element.
 - O mój Boże, Lili. – usłyszała piskliwy kobiecy głos kiedy nieco oddaliła się od zgiełku rozmów ku bufetowi
 - Gloria? – wystarczył jej ułamek sekundy by rozpoznać kobietę
 - Kopę lat kochana. – uśmiecha się serdecznie witając się z dawną znajomą – Ktoś tu nam zdecydowanie wydoroślał i wypiękniał.
 - Och, bo się zaraz zarumienię! –zachichotała – Co u ciebie? Co tu robisz?
 - Wszystko po staremu moja droga. –odpowiada – Pracuje jako psycholog w szpitalu w Innsbrucku, mam męża i dwójkę dzieci. A co w świecie Lilianne?
 - Chyba też dość stabilnie. – odpowiada – Skończyłam studia, pracuję.
 - I chcesz mi powiedzieć, że taka piękna, młoda kobieta przyszła na ten bal snobistycznych dupków sama z własnej woli? – pyta rozbawiona własnymi słowami
 - Oczywiście, że nie. –kręci głową – Jestem z narzeczonym, który aktualnie ma ważniejsze sprawy na głowie niż ja. – dodaje wesoło
 - Cieszę się, że choć ty poukładałaś sobie życie.
 - Musiałam znaleźć sposób żeby pójść do przodu i znaleźć szczęście. –kiwa głową
 - Miło mi to słyszeć. – uśmiecha się ciepło – Z tego co słyszałam, to całkiem niedawno na siebie wpadliście? – pyta do chwili
 - Zgadza się. –potwierdza – Nie powiem, aby było to miłe spotkanie, ale jestem profesjonalistką i w pracy nie patrzę na osobiste żale.
 - Wiesz, może nie powinnam ci tego mówić, ale nie tylko ciebie to wszystko wiele kosztowało. Nie chcę go bronić, ale on się wtedy bardzo pogubił we własnym życiu. – mówi – Ale teraz to tylko i wyłącznie przeszłość. – prostuje widząc niewyraźną minę swojej rozmówczyni – Cieszę się, że cię spotkałam moja droga, ale obowiązki osoby towarzyszącej mnie wzywają. Szczęścia. – posyła jej szeroki uśmiech i znika z jej pola widzenia.
            Stoi w tym samym miejscu jeszcze przez chwilę, kompletnie nie wiedząc co myśleć o tym spotkaniu. A zwłaszcza o ostatnich słowach Glorii. Ale czy w ogóle powinno ją to w tej chwili obchodzić? Otrząsnęła się z tego letargu i wróciła na salę w poszukiwaniu Sebastiana.
 - Lil! – dochodzi ją głos przyjaciółko – Sebastian cię szukał i nie wyglądał na zbyt szczęśliwego.
- Co? – patrzy na nią zdziwiona jej słowami. Nie dane jest jej jednak usłyszeć odpowiedzi przyjaciółki, bowiem ktoś z ogromną siłą łapie ją za nadgarstek i odciąga od rozmówczyni. Kiedy się orientuje w sytuacji, Sebastian niemal ciągnie ją w kierunku wyjścia.
 - Sebastian, o co chodzi? – pyta go
 - Doskonale wiesz o co. – mówi przez zaciśnięte zęby. Niemal rzuca jej płaszczem i pośpiesznie wyprowadza ją z budynku. – Wsiadaj. –dodaje lodowatym tonem, gdy stoją przy jego samochodzie. Kiedy patrzy na jego minę, zaczyna się poważnie niepokoić. Nigdy nie widziała go tak wyprowadzonego z równowagi, jednak nie widziała do końca powodów do obaw. Być może któryś z jego rozmówców zdecydowanie uprzykrzył mu obecność na balu.
 - Powiesz mi dlaczego jesteś taki wściekły i dlaczego wyciągnąłeś mnie siłą z balu, na który sam mnie zaprosiłeś?
 - Nie bądź śmieszna. – kpi z jej słów – Kazałaś sobie zaufać, a nie można tego robić pod żadnych cholernym pozorem.
 - Nie rozumiem.
 - Doskonale wiem gdzie zniknęłaś, z faktami się nie da dyskutować. – grzmi
 - Co jest złego w tym, że rozmawiałam ze starą znajomą? – broni się
 - Ładna mi znajoma. – uśmiecha się ironicznie – Jak długo trwa to twoje „zlecenie”? – dopytuje – Nie patrz na mnie jak niewiniątko, doskonale wiem co robisz.
 - Zwariowałeś?
 - Nie, jeszcze nie. –warczy – Mogłem się tego spodziewać. Byłem tylko odskocznią. Zabawką, którą pobawiłaś się i jak już nie jest potrzebna to chcesz po prostu ją wyrzucić. – zbliża się do niej –Ale powiem ci coś skarbie. – przesadnie akcentuje ostatnie słowo – Nie pozwolę ci odejść, pod żadnym pozorem. Jesteś moja, nie jego. –podnosi ton głosu, a już po chwili trzaska drzwiami, zostawiając ją bez słowa. Była kompletnie wstrząśnięta tym, co usłyszała. Nie miała najmniejszego pojęcia o czym mówił.
 - Ja nie wiem o czym on mówił. – relacjonuje przyjaciółce – Leah, czy ty coś wiesz? – pyta po chwili ciszy
 - Obawiam się, że tak. –wzdycha – Mówiłaś, że spotkałaś wczoraj Glorię, czy ona mówiła ci z kim przyszła?
 - Chyba z mężem, przynajmniej tak wywnioskowałam.
 - Była tam z Gregorem. – kompletnie zaskakuje ją swoją odpowiedzią – Spotkaliśmy go razem z Florianem. Sebastian to widział.
 - Wciąż nie rozumiem, co to ma wspólnego ze mną?
 - Być może źle powiązał fakty.
 - Leah, po prostu mi powiedz. – niecierpliwiła się
 - No dobrze. –wzdycha – Zniknęłaś, a Sebastian nie miał pojęcia gdzie cię szukać. Mniej więcej w tej samej chwili, jak rozmawialiśmy z Gregorem kelner powiedział mu coś na ucho, przeprosił nas i zniknął.
 - O nie. – odparła słabym głosem – Tylko jak mam mu to wytłumaczyć?
 - Nie mam pojęcia Lils, ale wyglądał na okropnie wściekłego. – dodaje – Czy on.. no wiesz, nic ci nie zrobił?
 - Daj spokój, Sebastian nie jest aż tak porywczy.
 - No dobrze, ale powiesz mi jak ci z nim poszło, tak?
 - Jak będzie o czym mówić. – potwierdza zastanawiając się jednocześnie w jaki sposób naprawić tą całą sytuację. Nie zważała na słowa wypowiedziane przez Sebastiana w złości, wiedziała, że z całą pewnością mijały się one z prawdą. Nie mogła przecież dopuścić do tego, aby jedno nieporozumienie, przekreśliło dosłownie wszystko, na co zapracowała w ostatnich latach. Na pewno nie przez niego. 

~*~ 
Na wstępie pragnę Was baaaaaaaaaaaaaardzo ogromnie przeprosić za tą kolosalną przerwę w publikacji. Mój komputer postanowił wyzionąć ducha, a blogger na telefonie nie jest najwspanialszym wynalazkiem na świecie, co mnie zmusiło to lekkiego zawieszenia. Teraz jednak wracam ze zdwojoną siłą. Wszelkie zaległości u Was nadrobię do końca tygodnia.
I wybaczcie za taki rozdział o wszystkim i o niczym. 

Ściskam ♥

12 komentarzy:

  1. No wreszcie! Już nie mogłam się doczekać. Czuję że relacja z Sebastianem się pogorszy do takiego stopnia, aż zgaśnie. Nie mówię, że na pewno naprawi się z Gregorem. Nie, nie tego nie wiem. Myślę jednak, że Lil czuje się wypalona w tym związku, nawet jeśli czuje się w nim dobrze. Czekam na kolejny rozdział i kolejną porcję niespodzianek, które częściowo dawkujesz mi co rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obstwiam ,że to dopiero początek jej problemów w związku

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu ;* Hmmm, nie lubię tego Sebastiana. Taki snob i próbuje na siłę żeby go pokochała, a ona i tak nic do niego nie czuje. Gregor, kiedyś kochany, ale czy nie jest za późno? Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Lil nie powinna mu się z niczego tłumaczyć, jest dorosłą kobietą i sama decyduje za siebie, a że drogi pan narzeczony wszystko źle zrozumiał to już jest tylko jego wina. Nie lubię takich mężczyzn. Dla mnie znaczą mniej niż zero, a nasza bohaterka wcale nie powinna się nim teraz przejmować. Na jej miejscu chyba zerwałabym z Sebastianem, przecież nie można pozwolić sobie na takie zachowanie ze strony ukochanego. Uważam, że w związku liczy się miłość i wzajemne zaufanie, a ze strony mężczyzny zupełnie tego nie widzę, on wciąż rani Lil nie zważając na to, że dziewczyna ma uczucia, jak każdy człowiek. Czekam na więcej i zapraszam na moje blogi :) Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem podobnego zdania,jeśli chodzi o relacje damsko-męskie ;)

      Usuń
  5. Melduję się!
    Zgadzam się, blogger na telefonie to zło totalne, niczego nie idzie tam zrobić... także spokojnie, nie masz za co przepraszać :)
    Rozdział jest cudowny, naprawdę. Nadal cię podziwiam, wiesz? Chciałabym tak cudnie pisać. Bardzo podobają mi się dialogi, są cholernie prawdziwe.
    Też uważam, Lil nie powinna się tak tłumaczyć, przecież jest dorosła, ma prawo do decydowania o sobie, nie jest niczyją własnością. Już wiem, że pana Sebastiana zdecydowanie nie polubię. Jestem trzy razy na nie. Nie wiem, co ona w nim zobaczyła... nie znoszę tego typu ludzi.
    Pytanie tylko, jak sprawa z Gregorem. Czy jednak nie jest na pewne rzeczy za późno...
    Tak w ogóle, wielbię cię podwójnie za tą piosenkę, dodaną do tego rozdziału. Musiałam to powiedzieć, przepraszam :D
    Weny, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nie ma za co przepraszać, szukanie piosenek to chyba mojego ulubione zajęcie mówiąc szczerze hah :D

      Usuń
  6. Hej :) znalazłam to opowiadanie i na pewno zostanę na dłuuugo :)
    pozdrawiam serdecznie i czekam na więcej.
    A te przemyślenia co są na początku każdego rozdziału...mistrzostwo po prostu :)

    OdpowiedzUsuń