piątek, 12 maja 2017

#6.


I breathe in slow to compose myself
But the bleeding heart I left on the shelf
Started to speeding now beating half to death
Because you're here and you're all mine




Sześć lat później

            Życie ludzkie to nieustanny splot wielu wydarzeń. Tych o których chcemy pamiętać latami oraz tych, które najchętniej wcisnęlibyśmy głęboko w szufladę zapomnienia. Złośliwość losu, często jednak robi na przekór naszym pragnieniom i czyni odwrotnie. Dręczy nas wspomnieniami, które sprawiają ból i ogromną tęsknotę za tym, co było. Zwiększa uczucie bezpowrotnej straty. I nawet jeśli tego nie okazujemy, zawsze będziemy tęsknić za przeszłością. Jest ona naszą nieodłączną częścią tak samo jak poszczególne partie ciała. Składa się na nasz życiowy bagaż jaki za sobą nieustannie ciągniemy. Nie ważne czy to mała torebka czy ogromna waliza. Każdy z nas ma w niej choć odrobinę miejsca na sprawy utracone.
            A jeśli mowa o rzeczach utraconych, wydawać się mogło, że ekspertką była Lilianne Henrike Weiner. Chyba sama nie była w stanie zliczyć jak wiele spraw w jej życiu zakończyło się sromotną porażką.  Z całą pewnością mogłaby powiedzieć, że jej trzecim imieniem było właśnie to słowo. Cudem było, iż udało jej się skończyć studia i wciąż utrzymywać się w stolicy Austrii. Co prawda nie do końca samej, bowiem wciąż trzymała się z Leah, która szykowała się do ślubu ze swoim idealnym narzeczonym, a także sama była od dłuższego czasu w związku. Nie mogła powiedzieć by szalała z miłości, jednak miała poczucie stabilności i bezpieczeństwa. A to było naprawdę dużo.
 - Myślisz, że ta będzie dobra? – dopytuje Leah obracając się wokół własnej osi przyodziana w śnieżnie białą suknię
 - Jestem pewna, że Florian padnie jak cię w niej zobaczy. – odpowiada zgodnie z prawdą
 - Taki właśnie mam zamiar. – zachichotała przeglądając się w lustrze – Nie mogę się doczekać aż ciebie ubierzemy w takie cudeńko.
- To może prędko nie nastąpić. – prycha
- Przecież Sebastian ci się oświadczył. – ściąga brwi
 - Tak, to prawda, tylko, że ja chyba nie jestem jeszcze gotowa na taki poważny krok. – zagryza wargę
 - A może po prostu dalej w twojej głowie siedzi ktoś inny?
 - Nie. – protestuje niemal natychmiast – Ten temat zakończył się dawno temu.
 - Skoro tak mówisz. – patrzy na nią podejrzliwie i po prostu wraca do dalszych przymiarek.
            Naprawdę chciała wierzyć, że zostawiła wszystko, co związane z Gregorem daleko za sobą. Bywały jednak dni, w których te wspomnienia powracały niczym bumerang, przypominając jej o bólu, jaki długo w sobie nosiła. Dopiero spotkanie Sebastiana sprawiło, że zeszło to na dalszy plan. Dał jej nadzieję na lepsze jutro i dobrą przyszłość, więc po prostu mu zaufała.
            Pomógł jej się pozbierać i wyjść z tej apatii. Był dla niej niczym koło ratunkowe w tej całej beznadziejności jej życia. Kompletnie ją sobą zauroczył, pierwotnie jako przyjaciel, a potem jako ktoś więcej. Byli razem od trzech lat, od roku mieszkali we dwójkę, a od czterech miesięcy status ich związku brzmiał „zaręczeni”. Ich związek nie obfitował w żadne szalone i niespodziewane akcje. Panował w nim niesamowity ład i chciałoby się rzec monotonia. Byli nudni i przewidywalni aż do bólu. Funkcjonowali wedle stałego rozkładu dnia. Rano wspólne śniadanie i kawa, potem rozchodzili się w różnych kierunkach do pracy, aby spotkać się wieczorem przy kolacji i spędzić wspólnie chwilę oglądając telewizję, czy od czasu do czasu odwiedzając Leah i Floriana, bądź porywając się na wycieczkę do kina czy restauracji.
 - Powiesz mi, kiedy zastanowisz się nad ślubem?
 - Ślubem? – powtórzyła za nim
 - No wiesz, ludzie nie zaręczają się tylko dlatego, że narzeczona czy narzeczony brzmi lepiej niż dziewczyna bądź chłopak. – zauważa splatając ich dłonie
 - Czy musimy się aż tak śpieszyć? Nie możemy po prostu.. nacieszyć się chwilą?
 - Po prostu chciałbym wiedzieć, czy to jest krok na którym chcesz zaprzestać.
 - Nie. Raczej nie. – kręci głową – Sebastian, jesteśmy jeszcze młodzi, mamy przed sobą całe życie. Ślub nam nie ucieknie.
 - W porządku. – łagodnieje – Tylko weź pod uwagę fakt, że do trzydziestki jest mi o dwa lata bliżej niż tobie, a moja matka twierdzi, że to już późny wiek do ożenku. –daje jej pstryczka w nos
 - Zawsze może ci znaleźć bardziej zdecydowaną kandydatkę.
 - Zdecydowanie wolę moją niezdecydowaną. – uśmiecha się po czym składa pocałunek na jej ustach.
            Kiedy leżała wieczorami obok niego, wyobrażała sobie wspólną przyszłość. To jaką rodzinę mogliby stworzyć. Jakim małżeństwem by byli.
            Wiedziała, że to mogłoby się udać. Była w stanie zobaczyć oczami wyobraźni to, jak się wspólnie starzeją. Sebastian był tym, czego właśnie potrzebowała. Był jej wsparciem i opoką. Momentami miała wrażenie, że był dla niej zbyt idealny. Naprawdę chciała znaleźć gdziekolwiek, chociażby jedną jego wadę, jednak nie potrafiła. Czy to było możliwe? Być tak nieskazitelnie perfekcyjnym we wszystkich dziedzinach życia? Chłopak z dobrego i całkiem zamożnego domu. Doskonały student, jak i pracownik. W wieku dwudziestu sześciu lat był już wspólnikiem w firmie własnego ojca. Własne mieszkanie w samym centrum Wiednia. Samochód jakiego mogłoby mu pozazdrościć wielu. Życie o jakim marzą setki. A jego wybór życiowej partnerki padł właśnie na nią. Dziewczynę z Linzu, nie wierzącą we własne umiejętności i wartość. Piękną kobietę, ze smutnym spojrzeniem. Dlaczego? Chyba nawet on sam nie znał odpowiedzi na to pytanie. Jednak w przeciwieństwie do niej, nie zadawał sobie codziennie tego pytania. Pokochał ją i nie potrzebował żadnych innych wyjaśnień.
 - Cześć Melanie, co dzisiaj dla mnie masz? – pyta sekretarki, kiedy tylko pojawia się w progu miejsca swojego zatrudnienia
 - Trzy zlecenia, w zasadzie to cztery. – marszczy czoło – W tym jedno niesamowitej wagi.
 - Jakiś celebryta? – zapytała rozbawiona
 - Chyba coś w ten deseń. – odpowiada kobieta – Szef mówił, że jak to spieprzysz to wylądujesz na dożywotnim bezrobociu.
 - Miły jak zwykle. – wzdycha, po czym zabiera od sekretarki wszelkie możliwe kartki i udaje się w kierunku swojego biurka. Może praca jako pośrednik nieruchomości nie była szczytem jej marzeń, zwłaszcza, że była po skończonej architekturze, jednak dawała jej całkiem sporo satysfakcji. Była niezależna od Sebstiana, mimo, iż wielokrotnie proponował jej pracę w firmie swojego ojca. Wiedziała, że ten etat byłby jak spełnienie jej najskrytszych marzeń, jednak chciała spróbować znaleźć coś odpowiedniego w pojedynkę.
            Po załatwieniu papierkowej roboty standardowo wyruszała do pracy w teren. Znała już wszelkie dzielnice Wiednia niemal na pamięć i prawdopodobnie trafiła by do każdej z nich niemal z zamkniętymi oczami, jeśli zaszłaby właśnie taka konieczność. Po kursowaniu między Josefstadt, a Hietzing z parą okrutnie niezdecydowanych ludzi zajęła się blisko dwudziestominutową podróżą w kierunku Leopoldstadt na kolejne spotkanie. Nie miała zielonego pojęcia kim mógłby być ten niezwykle ważny klient. Biorąc pod uwagę jego wymagania i możliwości finansowe, z całą pewnością nie należał do najbiedniejszych. Kiedy spojrzała na świeżo wybudowane apartamentowce, które miała odwiedzić wspólnie z klientem zastanawiała się z jak bardzo zadufanym i egoistycznym dupkiem przyjdzie jej się spotkać. Przez dwa lata pracy w tej firmie zdążyła spotkać już naprawdę wiele różnych typów ludzi. Od wiecznie skrzywionych i niewiedzących czego chcą, po naprawdę konkretnych i rzeczowych ludzi.
            Kiedy zniecierpliwiona spojrzała na zegarek oznajmiający już ponad dziesięciominutowe spóźnienie klienta, gotowa była opuścić miejsce spotkania. Niemal w tej samej chwili zmroził ją dźwięk głosu, jaki usłyszała tuż za sobą.
 - Przepraszam za spóźnienie, cholerne korki. – rzucił wesoło, jednak, gdy dostrzegł twarz swojej pośredniczki, wręcz zaniemówił. Chyba żadne z nich nie spodziewało się, że spotkają się po tylu latach, w takich okolicznościach. – Lilianne. – mówi w końcu
 - Gregor. – przełyka głośno ślinę
 -Nie miałem pojęcia, że tam pracujesz.
 - Oczywiście, że nie. –przewraca oczami – Czy możemy przejść do rzeczy? Mam następne spotkania. –dodała oficjalnym tonem po czym ruszyła w kierunku klatki schodowej, mając nadzieję, że łaskawie ruszy za nią i to spotkanie zakończy się dość prędko. Pierwsze z mieszkań nie przypadło mu do gustu, szczerze powiedziawszy sama nie była z nim za bardzo zachwycona.
 - Przestronne mieszkanie, składające się z sześciu pomieszczeń, idealne dla rodziny, z przepięknym widokiem na panoramę Wiednia. – wypowiada machinalnie te słowa
 - Nie szukam raczej mieszkania dla rodziny. –odpowiada jej – Chciałbym raczej coś mniejszego, mniej.. ekstrawaganckiego. Mieszkając tutaj czułbym się jak jakiś książę w zamku. – krzywi się
 - W takim razie obawiam się, że na tym osiedlu nie znajdę niczego w pana guście.
 - Daj sobie spokój z tą oficjalną formułką. – zmierzył ją spojrzeniem – Znamy się przecież, czy tego chcesz, czy nie.
 - Wedle życzenia. – wzrusza ramionami – Postaram się znaleźć coś odpowiedniego na dniach, więc dam ci znać.
 - Wolałbym żeby to stało się do końca tygodnia, potem jestem dość zajęty.
 - Nie jesteś moim jedynym klientem. – spogląda w jego kierunku lodowato – Będziemy w kontakcie. –rzuca na odchodne i czym prędzej udaje się ku wyjściu. Łapie taksówkę i wraca do biura. Kończy wszelkie formalności po czym zajmuje się karkołomnymi poszukiwaniami mieszkania idealnego dla Gregora. Naprawdę nie miała ochoty się z nim spotykać, ale wiedziała, że nie ma wyjścia. Gdyby poprosiła szefa o przydzielenie go komuś innemu, prawdopodobnie straciłaby pracę. Musiała więc po prostu szybko znaleźć odpowiednie lokum i już nigdy, więcej się z nim nie spotykać.
 - Ja nie wierzę. – kręci głową Leah, kiedy tylko przyjaciółka opowiada jej o spotkaniu z przeszłością
 - Uwierz, ja też nie. – upija łyk wina
 - Myślisz, że to tylko głupie zrządzenie losu?
 - Leah, nie wiem co też urodziło się w twojej ślicznej główce, ale zduś to w zarodku. – komentuje – Jestem zaręczona i szczęśliwa z Sebastianem. – pokazuje jej rękę na której widnieje pierścionek zaręczynowy – Do Gregora już dawno nic nie czuję.
 - Po prostu martwię się, czy dasz radę. – mówi zatroskana – Wiem ile kosztowało cię rozstanie z nim.
 - Może to po prostu pora na ostateczne uporanie się z przeszłością i definitywne zamknięcie tego rozdziału?
 - W takim razie wypijmy toast za dupków, którzy pewnie teraz gorzko żałują straty takich ekstra lasek jak my oraz za naszych cudownych panów! – zachichotała stukając kieliszkiem o naczynie trzymane przez przyjaciółkę.
            Niby było to tylko zwykłe zlecenie, jednak naprawdę zaprzątało ono jej głowę. W nocy przewracała się z boku na bok, budząc przy tym Sebastiana.
 - Dlaczego się tak wiercisz słońce? – mamrotał
 - Nie wiem, nie mogę zasnąć.
 - Dało się zauważyć. – zażartował – Jakiś klient spędza ci sen z powiek?
 - Raczej zlecenie. –wzdycha
 - Skarbie, to tylko praca. Załatwisz mu jakieś odlotowe mieszkanie i po sprawie. Śpij już. – pocałował ją w czubek głowy, a już po chwili oddychał miarowo pogrążony we śnie.
            Nie spała za dobrze, a poranna kawa wcale nie polepszyła jej samopoczucia. Do pracy dotarła dosłownie na chwilę przed regulaminowym czasem jej rozpoczęcia. Niemal z miejsca zabrała się za wyszukiwanie jakichś odpowiednich ofert. W międzyczasie sfinalizowała podpisanie umowy ze starszym małżeństwem decydującym się na dom na obrzeżach miasta oraz starą panną zmieniającą mieszkanie na większe, gdyż nie mogła pomieścić gromady swoich kotów.
 - I jak? – dopytuje kiedy pokazuje mu kolejne z mieszkań
 - Zamieszkałabyś tu, ale tak szczerze? – spogląda na nią wyczekująco
 - Jakbym miała za dużo pieniędzy to możliwe, że tak. – kiwa głową – Ale to chyba raczej nie w moim stylu, wymagałoby gruntowego przearanżowania.  
 - Znajdź mi mieszkanie, w którym sama byś chciała zamieszkać, a nie takie, z którego deweloperem twoja firma ma dobre układy. –mówi stanowczo – I nie, nie mam na myśli żadnych podtekstów. Ufam po prostu, że znasz się na rzeczy.
 - Znam, inaczej nie zostałabym zesłana do obsłużenia priorytetowego klienta.
 - W takim razie liczę, że dojdziemy do porozumienia w tej kwestii. – kiwa głową, a ona już wie, że prawdopodobnie tak szybko się go nie pozbędzie. 

~*~ 
Jak też wspominałam poprzednio, wróciłyśmy do nieco mniej odległych czasów (2016). Nasi bohaterowie są starsi o sześć lat kolejnych, życiowych doświadczeń. Ułożyli sobie życie, aby po latach w końcu ich ścieżki znowu się przecięły. Na pewno nie było to miłe spotkanie i takie, które szybko odejdzie w zapomnienie. To mogę Wam zagwarantować :P
Wybaczcie jednodniową obsuwę, nastały juwenalia i same rozumiecie :D

Ściskam ♥

Jeśli czytasz, skomentuj, to ogromna motywacja ♥

13 komentarzy:

  1. Coś czuję, że Gregor zawita na dłużej w jej życiu. Mam nadzieję, że się nie mylę. Widać, że Lilianne nadal go kocha, a jest z Sebastianem tylko po to żeby nie być sama. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy to co czuje Lilianne do Gregora to miłość, ale sądząc po zaprzątających jej głowę myślach na pewno nadal coś do niego czuje. Może sentyment? A może faktycznie przez cały ten czas tłumiła w sobie uczucie? Cokolwiek by się nie wydarzyło, jeśli faktycznie Gregor ją zdradził to powinna zostawić go w przeszłości. Bo takie "rozdrapywanie ran" kolokwialnie mówiąc nic dobrego nie wniesie. Nawet jeśli minęło tyle czasu, bo czas leczy rany ale pozostają blizny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy okazji zapraszam na kolejny rozdział u mnie. Przepraszam za opóźnienie i życzę miłego czytania.
      http://snowflakes-clung-to-his-mouth.blogspot.com/2017/05/18-mrozny-deszcz-szyby-okien-uperli.html

      Usuń
    2. Zobaczymy jak to wyjdzie w przypadku tej dwójki ;)

      Usuń
  3. Melduję się!
    No, kochana... rozdział mnie zaskoczył. Ale jak najbardziej w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Bardzo fajnie, że teraz mamy już nieco więcej rzeczywistości :)
    Jestem niezmiernie ciekawa, jak to się teraz między nimi potoczy, jak będą wyglądały ich dalsze relacje. Bo chyba jednak Gregor zawita w życiu naszej bohaterki na zdecydowanie dłużej. Jakiś sentyment do dawnych czasów też na pewno pozostał w jej sercu... pewnych uczuć nie da się tak łatwo wyrzucić, mimo upływu lat :)
    Weny, czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się tak do końca w zupełności odciąć od tego, co było ;)

      Usuń
  4. Nieźle, powiem tyle zaskoczyłaś mnie. Ciekawe o jaką zdzirę dokładnie chodziło... Czekam na rozwój wydarzeń. W to jej narzeczenstwo nie wierzę, bo ten związek wygląda jak układ i wracacie do przyszłości i reakcja na skoczka wystarczająco obrazuje jej ucznia. Wyczuwam niezły mętlik w glowie bohaterki. Czekam na kolejny ;* Pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Stara miłość nie rdzewieje, co Lili? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. już pewnie nigdy nie zniknie, nie uwolni się, bo Gregor z niej nie zrezygnuje. Widać, że mu zależy i to cholernie. Sądzę, że życie z Sebastianem stanowczo ją nudzi, z Gregorem nigdy by się niczego nie spodziewała, miałaby okazję do szybkiego i zmiennego trybu życia. Radzę, aby jednak o ślubie nie rozmawiali, bo jeszcze Lil podejmie złą decyzję.
    Ściskam i zapraszam do siebie, kochana.

    OdpowiedzUsuń