poniedziałek, 17 lipca 2017

#11.



I don't wanna do this anymore

I don't wanna be the reason why

Everytime I walk out the door

I see him die a little more inside

I don't wanna hurt him anymore

I don't wanna take away his life

I don't wanna be a murderer


            Znacie to beznadziejne uczucie bezsilności wobec własnych myśli i uczuć? Jakby nagle zaczęły żyć własnym życiem, nie zważając na was? Z całą pewnością znacie. W ten sposób życie udowadnia, iż jest spieprzone na miliony różnych sposób. Czasem nie ważne jak bardzo się człowiek stara i ile wysiłku wkłada. Po prostu z góry skazany jest na niepowodzenie, by przekonać się, że dorosły żywot nie jest taką bajką, jak wydaje się dzieciom. Życie ludzkie okazuje się być naprawdę ciężką pracą, jak nie najcięższą jaką dane nam jest doświadczyć. Gdyby nie wydarzało się w nim nic niespodziewanego i nieoczekiwanego, to prawdopodobnie stwórca umarłby z nudów w czasie obserwacji swoich ziemskich potomków. Musiał nieustannie wystawiać ich na próby, by przekonać się, czy są naprawdę godni powierzonej im misji. A tą misją było właśnie egzystowanie i to w najgłębszym tego słowa znaczeniu. Nieustanne upadanie i wstawanie. Przeżywanie bolesnych i rozczarowujących zdarzeń. Kochanie i nienawidzenie. Płakanie i śmianie. Przetrzymanie choćby najgorszego, bo zawsze była nadzieja, że po burzy, wyjdzie choć na chwilę słońce.
            A tego, potrzebowała najbardziej. Właśnie choćby najdrobniejszych promyków słońca, bo ostatnimi czasy wydawało jej się, że tkwiła aż po uszy w jakimś gradobiciu.
 - Nie cierpisz róż. – podnosisz wzrok sponad biurka słysząc dźwięczny męski głos
 - Gówno wiesz. – grzmi – Czego chcesz?
 - Do każdego klienta tak miło się odnosisz? – siada naprzeciwko niej
 - Tylko do tego, który sobie na to zasłużył. – zmierzyła go spojrzeniem – Więc?
 - Chyba mam jakąś umowę do podpisania. – rzuca od niechcenia na co ona potakuje i zaczyna wyszukiwać wzór dokumentu o jakim mówił. Kiedy po gorączkowych poszukiwaniach udaje jej się w końcu go odnaleźć, bez słowa podaje kartki swojemu rozmówcy. Dopiero po dłuższej chwili ciszy orientuje się, że jego wzrok wcale nie jest utkwiony w tekście, a na niej.
 - Przestań. – przełyka głośno ślinę
 - Przecież powiedziałaś, że kochasz kogoś innego, dlaczego więc mój wzrok cię kłopocze?
 - Dobrze wiesz czemu. – wydusza z siebie
 - No właśnie nie wiem. – mówi wprost – Może mnie oświecisz.
 - Bo za każdym razem, gdy na ciebie patrzę… - wzdycha cicho – Mam przed oczami to wszystko. To o czym wydawało mi się, że zapomniałam.
 - Nie da się ot tak wymazać pamięci.
 - A szkoda. – spogląda na niego – Jeśli to wszystko, to wybacz mi, ale jestem umówiona.
            Pozostawia swojego rozmówce w pomieszczeniu, pośpiesznie opuszczając budynek. Nie miała pojęcia dlaczego każde kolejne spotkanie z nim wywoływało w niej tak wiele emocji, ale naprawdę nie chciała tego wiedzieć, czy też dopuścić do świadomości. Wolała się skupić na Sebastianie, z którym umówiła się na lunch.
 - Sebastian, dlaczego tak bardzo mnie naciskasz w kwestii ślubu? – wzdycha – Gdzie ci się śpieszy?
 - Chcę żebyś została moją żoną jak najszybciej, to źle? – na jego twarzy jawi się grymas – Ale widzę, że ty wcale nie masz na to ochoty.
 - Oczywiście, że mam. –przewraca oczami – Po prostu nie uważam, że to dobry czas.
 - Bo co, bo ten gnój znowu namieszał ci w głowie? – atakuje ją
 - Tu nie chodzi o niego. – odpowiada mu – Chociaż tobie najwyraźniej właśnie o to chodzi. Aż tak mi nie ufasz?
 - Kurwa Lilianne, ty naprawdę niczego nie rozumiesz. – przeciera twarz dłonią – Nie zapomina się pierwszej miłości.
 - I przez jakieś stare i głupie porzekadło chcesz mnie zmusić do ślubu na swoich warunkach?
 - Masz mnie za jakiegoś idiotę? – prycha – Odkąd rzekomo pracujesz dla niego chodzisz rozkojarzona albo jesteś wiecznie zajęta. Dostajesz pieprzone kwiaty z miłosnymi liścikami. Jeszcze może się okaże, że pieprzy cię za moimi plecami.
 - Jak możesz w ogóle mówić coś takiego! – wybucha
 - Bo już mam dość zastanawiania się, czy przypadkiem gdzieś cię nie posuwa w ramach pracy. – mówi wściekły – To mi zawdzięczasz to, gdzie teraz jesteś, gdyby nie ja, w życiu nie pozbierałabyś się po rozstaniu z tym gnojem.
 - Dobrze, skończę pracę dla niego, jeśli tego naprawdę chcesz. – przygryza policzek, aby się nie rozpłakać
 - Właśnie tego chcę. – grzmi – Musisz pożegnać go raz na zawsze Lilianne, inaczej nie zamierzam dalej ciągnąć cię na swoich plecach.
            Przekaz jego słów był dla niej dość jasny. Musiała raz, na zawsze pożegnać się z przeszłością. Nie mogła ryzykować tego wszystkiego, co miała w życiu. Na pewno nie dla osoby, która tak bardzo ją zraniła.
            Jednak wykonanie tego planu, wydawało się być o wiele trudniejsze. Zważając na to, jak kończyły się ich ostatnie spotkania, była pełna obaw. Przede wszystkim o to, czy będzie naprawdę w stanie to zrobić. Nie dlatego, że coś do niego czuła, a tak właśnie jej się wydawało. Dlatego, że wyzwalał w niej aż tyle jakże sprzecznych emocji. Takich nad którymi w ogóle nie potrafiła zapanować.
 - Lili, ale wiesz, że pojawia się podstawowe pytanie. – mówi Leah – Nienawidzę dupka za to, że złamał ci serce, ale sama mówisz, że nie wiesz co się z tobą dzieje. A wiesz, że to może znaczyć, że jednak wcale nie zapomniałaś.
 - Tego się boję najbardziej. – odpowiada słabym głosem
 - Nie mogę zdecydować za ciebie. – mówi kobieta – Musisz wybrać najsłuszniejszą dla siebie opcję. Najsłuszniejszą dla swojego serca, bo jego nie da się w żaden sposób zagłuszyć. Wiesz to Lils. – kładzie dłoń na jej ramieniu
 - Co jeśli ja sama nie wiem już gdzie jest granica między tym, co myślę, a czuję?
 - Cóż, na pewno nie powinnaś ślepo kierować się instrukcjami Sebastiana. Mam wrażenie, że on jest okropnie zaślepiony zazdrością i nie myśli racjonalnie.
 - Zazdrością? – unosi brwi ku górze – Niby o co?
 - Lili, nie obraź się na mnie za to, co powiem. – wzdycha – Znamy się od dziecka. Widziałam jak patrzył na ciebie Gregor i jak ty, patrzyłaś na niego.
 - To była tylko nastoletnia miłość.
 - A co jeśli nią nie była? – patrzy prosto w jej oczy – Ja tylko głośno myślę, bo widzę w twoich oczach, że każde kolejne spotkanie z nim nie jest ci obojętne.
 - Nie da się tak po prostu zapomnieć o swojej pierwszej, wielkiej miłości. –wzdycha – Co byś zrobiła na moim miejscu?
 - Chyba pozwoliłabym temu dupkowi, znaczy Gregorowi powiedzieć to, co ma do powiedzenia. A potem dopiero bym się zastanawiała.
            Była kompletnie skołowana całą sytuacją. Każde z możliwych rozwiązań, wydawało się być dla niej wątpliwe bo czuła się jak między młotem, a kowadłem. Dotychczas wszystko wydawało się jej być proste. Była szczęśliwa z Sebastianem i to właśnie  z nim planowała swoją przyszłość. Tylko, że w tej chwili nie potrafiła już powiedzieć tego z takim przekonaniem. W jej głowie zaczęło nagle pojawiać się co raz więcej wątpliwości.
            A wszystkie problemy zaczęły się pojawiać w tym samym czasie, w którym w jej życiu ponownie pojawił się on. Wcześniej się jeszcze łudziła, ale nie widziała zupełnie możliwości, aby był to przypadek czy głupi zbieg okoliczności. Jego pojawienie było tylko czynnikiem zapalnym dla jej niepowodzeń w życiu prywatnym. Nie mogła pozwolić by problemy zaczęły się jeszcze bardziej nawarstwiać, bo już w tej chwili ledwie była w stanie nad tym wszystkim zapanować. O ile w ogóle jeszcze to robiła.
 - Nie unikaj mnie. – mówi rozpaczliwym tonem głosu
 - To jest łatwiejsze. –odburkuje
 - Wcale nie. –kręci głową – Zależy mi na tobie Sebastian, wiesz to.
 - Mam wątpliwości. – odpowiada gorzko – Myślę, że jak pobędziesz sama ze sobą, to może zmądrzejesz i w końcu wybierzesz dobrze.
 - Co masz na myśli? – ściąga brwi
 - Wyjeżdżam z Klausem na konferencję do końca tygodnia. – mówi – Wierzę, że do tego czasu zażegnasz te niepotrzebne przeszkody i wrócisz na właściwą drogę.
 - Pozwól, że sama zdecyduję.
 - Tu nie ma żadnego wyboru. –prycha – Ja jestem jedynym, który może cię uszczęśliwić i doskonale o tym wiesz. – dodaje obojętnym tonem głosu sprawiając, że po raz kolejny poczuła od niego niesamowity chłód i wyrachowanie, którego nigdy wcześniej u niego nie widziała.
            Wedle zapowiedzi, zniknął z jej horyzontu na parę dni. Pewnie gdyby stało się to kilka miesięcy wcześniej, wyraziłaby z tego powodu głębokie ubolewanie. Jednak w obecnej chwili wydawało się to być zbawieniem. Potrzebowała chwili z dala od niego i jego władczych komend. Bo tylko względny spokój i rozsądek mogły ją wyciągnąć z tej patowej sytuacji.
- Nie pożałuje pan tej decyzji. – uśmiecha się deweloper, gdy ostatecznie udaje mu się sfinalizować z pomocą panny Weiner kolejną z umów
 - Taką właśnie mam nadzieję. – odpowiada nabywca
 - Panna Weiner nie wcisnęłaby naszemu zasłużonemu sportowcowi byle bubla.
 - W rzeczy samej. – wymusza uśmiech by po chwili krótkiej rozmowy pożegnać się ze swoim rozmówcą.
            Stała w bezruchu wpatrując się w czubki swoich butów. Była naprawdę zdenerwowana, bo w żaden sposób nie wiedziała jak podjąć temat i co w ogóle usłyszy. A przede wszystkim nie wiedziała jak to zniesie bo przestawała panować nad własnymi emocjami.
 - Lilianne? – przerywa w końcu ciszę – O co chodzi?
 - Masz pięć minut. – wydusza z siebie – Chciałeś mi coś powiedzieć, więc to jest właśnie ten czas.
 - Będę potrzebował zdecydowanie więcej niż cholerne trzysta sekund. – odpowiada z przekąsem
 - Po prostu to powiedz i daj mi już święty spokój. – wybucha
 - W porządku. – kiwa głową po czym milknie, zbierając swoje myśli w jakkolwiek spójną całość – Gloria miała w zupełności rację, we wszystkim co mi powiedziała, choć pierwotnie ją wyśmiałem. A wiesz co mi powiedziała? – spogląda prosto w jej oczy – Że tylko i wyłącznie ja, ponoszę winę za to wszystko. Będąc u szczytu kompletnie zatraciłem samego siebie. Stałem się kimś obcym samemu sobie. Gnałem po trupach, nie zważając na żadne konsekwencje bo wydawało mi się, że jestem pieprzonym królem świata. – przełyka ślinę – Dałem się zwariować światu, do którego tak naprawdę nigdy nie pasowałem. Pozwoliłem by moje życie wymknęło się z rąk i toczyło się wedle reguł, dyktowanych mi przez innych. Już od pierwszego sukcesu zacząłem powoli zagłębiać się w mrocznej stronie sławy. Byłem głupim gówniarzem, któremu wydawało się, że wie wszystko najlepiej, a tak naprawdę to gówno wiedziałem. – na jego twarzy pojawia się grymas – A los nie zapomina dupkom ich pojebanych czynów. Tych życie kopie potem z potrojoną siłą, raz po razie, sprowadzając ich prosto z wyżyn do parteru. Byłem idiotą, bo w tym całym amoku nie doceniałem czegoś, co miałem w życiu najważniejszego. Nie skoków, sukcesów, sławy. Ciebie. – jego wzrok tkwi w jej oczach – Skrzywdziłem osobę, dzięki której udawało mi się w tym całym szaleństwie być w choć małym stopniu tym samym chłopakiem, którym byłem przed tym całym szałem. Nie mówię ci tego dlatego, że chcę błagać cię o wybaczenie. – robi krok ku niej – Nie zasługuję na nie.  Gdybym mógł cofnąć czas,  oddać te wszystkie trofea i tytuły, zrobiłbym to bez wahania. Bo to nie one wyznaczają wartość człowieka, tylko jego czyny. A moje skazały mnie na wieczny mrok i cierpienie. – wzdycha – Kochałem cię każdą najdrobniejszą częścią mojego ciała i nie mam żadnych wątpliwości co do prawdziwości tego uczucia. – kręci głową – Sam nie do końca rozumiem dlaczego pozwoliłem Sarze się omamić, ale nie cofnę czasu. Nie sprawię, że twoje serce wróci do stanu, w którym było przez trzy lata poprzedzające to zdarzenie. Pozwoliłem by sława, przysłoniła mi najważniejsze wartości. By zrobiła z mojego umysłu wodę. By pozwoliła mi poddać się wpływom pustej kobiety będącej jednocześnie częścią kadry fizjoterapeutów dla której to była rzekomo tylko zabawa. –przymyka oczy – Bóg mi świadkiem, że nie znajduję żadnych słów by usprawiedliwić to, że wtedy cię zdradziłem. Jak największy idiota uważałem to za zabawę, pieprzony profit z racji sławy, do którego mam prawo. Przysłoniło mi zdrowy rozsądek, bo żaden człowiek przy zdrowych zmysłach nie zraniłby największej miłości swojego życia. – wciąż nie odrywa od niej wzroku – Nie sądziłem, że prócz ciebie, zranię także siebie samego. Cierpiałem jak głupi, ale doskonale wiedziałem, że zasłużyłem sobie na to. Na wszystko, co najgorsze bo złamałem jedyną osobę w moim życiu, bez której nie potrafiłem żyć. A to zrozumiałem zbyt późno. – nabiera powietrza w płuca – Początkowo sądziłem, że jakoś to przetrwam. Skończyłem sezon z całkiem niezłym wynikiem, ale wtedy wszystko się posypało. Poczucie winy zjadało mnie od środka każdego kolejnego dnia i robi to aż do dzisiaj. Stałem się cieniem samego siebie. Wpadłem prosto w przepaść własnych błędów. Nie potrafię sam sobie wybaczyć tego, co zrobiłem. – krzywi się – Chciałem ci to wszystko wyjaśnić, ale ilekroć próbowałem się na to zdobyć, to po prostu tchórzyłem. Wiedziałem, że mnie nienawidzisz i nie chcesz mnie widzieć. Uznałem, że najlepszym, co mogłem wtedy dla ciebie zrobić, było po prostu zniknięcie z twojego życia i pozwolenie ci na bycie szczęśliwą z kimś, kto szczerze na ciebie zasłużył. Nawet jeśli miało by mnie to jeszcze bardziej wcisnąć w dół, w którym wciąż siedziałem. – gładzi kciukiem jej policzek – Przepraszam. Cholernie cię przepraszam, że cię zraniłem. Że musiałaś tyle przeze mnie cierpieć. Jesteś najlepszym, co w życiu mnie spotkało i cieszę się, że choć przez chwilę mogłem być tym szczęściarzem. Teraz masz prawo do życia z dala ode mnie. Przepraszam. – kończy swój wywód wciąż spoglądając w jej kierunku.
            Stała tam czując słone łzy, spływające po jej policzkach. Wszystkie wspomnienia wróciły do niej w jednej chwili, bombardując jej umysł i sprawiając, że serce przyśpieszyło bicia. Jego słowa szeroko otworzyły w jej umyśle szczelnie zamknięte drzwi tych chwil.
 - To wcale nie było najlepszym rozwiązaniem. – szlocha – Czekałam aż się odezwiesz. Aż dasz choć najmniejszy znak, że ci zależy. Z uporem maniaka sprawdzałam telefon, podskakiwałam w nadziei za każdym razem, gdy słyszałam pukanie do drzwi. Naprawdę czekałam na drobny gest z twojej strony. Miesiąc, dwa czy rok. Gdybyś stanął w tych pieprzonych drzwiach nawet po dwóch latach od naszego rozstania, to wybaczyłabym ci. Rzuciłabym ci się w ramiona jak wariatka, bo nie wyobrażałam sobie dalszego życia bez ciebie. Byłeś jak narkotyk, bez którego po prostu umierałam. Łudziłam się, że do mnie wrócisz, nawet pomimo faktu, iż chciałam cię nienawidzić za upokorzenie i złamanie mi serca. Swoim zniknięciem złamałeś mnie jeszcze bardziej, bo dałeś mi tym sposobem do zrozumienia, że byłam tylko chwilowym zauroczeniem. – głos jej drżał – Naprawdę cię kochałam. Kochałam tak, że czasem brakowało mi tchu.
 - Ja też cię kochałem. Uwierz mi. – mówi cicho opierając swoje czoło o jej – I za żadne skarby nie chcę i nie potrafię tego zapomnieć.
            Przypatruje mu się jak zaczarowana, dopóki jej plecy nie opierają się o ścianę, a on stoi tuż przed nią. Jego wzrok dokładnie wędruje po niemal każdym fragmencie jej twarzy. Dopiero w chwili, w której ponownie przenosi go ku jej tęczówkom, zdaje sobie sprawę, że wstrzymywała oddech, a jej serce niemal wyrywało się z piersi. W tej chwili nie było Sebastiana, ani niczego innego. Nagle znów była nastolatką, nie potrafiącą przez chwilę nie myśleć o nim.
 - Pozwól mi, choć ten ostatni raz. – szepcze jej do ucha, powodując, iż jej ciało przeszył dreszcz
 - Mówiłeś kiedyś, że nigdy się nie poddajesz. – odpowiada mu równie cicho
 - To prawda. – uśmiecha się, zmniejszając dystans między nimi – Jednak obawiam się, że ty już zdecydowałaś.
 - W tej chwili sama już nie wiem, co powinnam, a czego nie. – mówi rozpaczliwym tonem
 - Powiedz to.
 - Nie jestem pewna, czy naprawdę zapomniałam bo w mojej głowie panuje istny Armagedon. A wszystko przez ciebie. – łamie jej się głos
 - Jesteś dorosłą kobietą, sama będziesz wiedzieć, co będzie dla ciebie lepsze. A ja będę musiał z tym po prostu żyć, bo nie mam już żadnej nadziei. –wodzi opuszkami palców po jej policzku – Straciłem wszystko, co miałem lata temu. Nie zasługuję na nic, włącznie z tą chwilą.
 - Ludzie popełniają błędy, które doszczętnie niszczą wszystko wokół. – przygryza wargę – Ale ja ci wybaczyłam Gregor. Zrobiłam to lata temu, gdybyś  tylko… Gdybyś tylko wtedy się odezwał… - czuła jak z jej oczu zaczęły wydobywać się istne potoki łez – Wiesz, że to była nasza jedyna szansa na wspólne szczęście i przeszłość. Przegapiliśmy ją i teraz nie ma odwrotu.
 - Zawsze jest szansa. – pozwala by jej drobna dłoń, spoczęła na jego policzku
 - Wiesz, że nie możemy być razem. Nawet jeśli byśmy tego chcieli. – szlocha – Jest za późno.
 - Nie mów tak. – przygarnia ją do swojej piersi – Wciąż cię kocham.
 - Wiem. – mówi żałośnie – I dlatego właśnie to jest takie trudne Gregor.
 - Bo ty też to czujesz. – bardziej stwierdza aniżeli pyta po dłuższej chwili – Proszę cię, zastanów się. Proszę. – obejmuje ją jeszcze szczelniej
 - Nie utrudniaj mi tego. – chlipie – Musisz przestać na mnie czekać. – wyrywa się z jego objęć
 - Tylko, że nie potrafię. – mówi ze zbolałą miną – Bo moje życie bez ciebie nie ma wyrazu i żadna siła tego nie zmieni.
            To wyznanie złamało ją doszczętnie. Płakała jak mała dziewczynka, zastanawiając się, dlaczego właśnie jej musiało się to przytrafić. I dlaczego musiało tak bardzo boleć, bo w tym momencie czuła, jakby jej serce powtórnie rozsypało się na miliony drobnych kawałeczków.

~*~ 
Do konfrontacji z przeszłością doszło zdecydowanie szybciej niż to zakładałam, ale mam nadzieję, że nie będziecie narzekać ;) Rozdział dość emocjonalny, także i dla mnie samej było wyzwaniem, aby oddać jak największą prawdziwość tej chwili.  
PS. Zajrzyjcie również TUTAJ

środa, 5 lipca 2017

#10.



Girl, you know I want your love

Your love was handmade for somebody like me

Come on now, follow my lead

I may be crazy, don't mind me, say

Boy, let's not talk too much

Grab on my waist and put that body on me

Come on now, follow my lead

Come come on now, follow my lead
 

🎵

            W ciągu swojej ziemskiej wędrówki doświadcza bardzo wielu sytuacji. W dużej mierze są to wydarzenia, o jakich nigdy by nie pomyślał. Życie często w ten sposób kpiło i grało na nosie niejednemu z nas. Bo co można było zrobić? Uszczypnąć się? Postarać się jakoś przyjąć do wiadomości? A może udawać, że to wszystko było zwykłym snem i nie miało tak naprawdę miejsca? Z całą pewnością żadne z rozwiązań nie było wystarczająco satysfakcjonujące. Organizm ludzki jest już tak skonstruowany, że najdłużej rozpamiętuje te niespodziewane i nie zawsze pożądane wydarzenia. A nawet jeśli wydawać by się mogło, że wreszcie odeszły w niepamięć, to powracają jak bumerang w najmniej niespodziewanej chwili, kompletnie burząc wszelki ład i porządek dotychczasowej codzienności.
            O tym zjawisku, z całą pewnością mogłaby wiele powiedzieć niejaka Lilianne Henrike Weiner. Niewątpliwie mógłby powstać poradnik w stu księgach na podstawie jej feralnych przypadków. Z tego powodu tak naprawdę nigdy nie mogła czuć się spokojnie przez zbyt długi okres czasu. Zawsze w podświadomości pamiętała o tym, jak bardzo los potrafi komplikować jej życie, nieprzerwanie od pojawienia się na świecie.
 - Czekaj, bo ja nie wiem czy na pewno dobrze zrozumiałam . – ściąga brwi głęboko analizując usłyszane  od przyjaciółki słowa – Gregor, ten sam za którym jeździłaś jak głupia i który złamał ci serce jak ostatni dupek, tak po prostu cię pocałował?- nie kryła szoku
 - To właśnie ci powiedziałam Leah. – przytakuje
 - To strasznie pojebane. – krzywi się – Strzeliłaś mu po tym idealnym ryju?
 - Chyba powinnam. – przygryza wargę
 - O nie, Lils. – patrzy na nią z przerażeniem – Nie chcesz mi powiedzieć, że wciąż coś do niego czujesz, prawda?
 - Nie, oczywiście, że nie. – kręci głową – Po prostu sama nie wiem co mam o tym myśleć.
 - Czy powiedział ci coś w stylu, że wciąż cię kocha bądź chce cię odzyskać?
 - Nic z tych rzeczy, chce tylko… porozmawiać. – krzywi się
 - To może powinnaś po prostu wysłuchać tego, co ma ci do powiedzenia?
 - I myślisz, że na tym właśnie skończy? Nie chcę mi się w to wierzyć, zwłaszcza, że..
 - Że co? – drąży temat
 - Że patrzył na mnie i całował w taki sposób… - kręci z niedowierzaniem głową
 - Namieszał ci w głowie. – bardziej stwierdza aniżeli pyta
 - Gdyby Sebastian się dowiedział to by chyba mnie zamordował. – przygryza policzek niemal do krwi – Powinnam to definitywnie zakończyć. – dodaje po chwili
 - A będziesz potrafiła? – przygląda się jej
 - Nie mam innego wyjścia. – wzdycha wciąż nie potrafiąc zapomnieć o tym, co wydarzyło się podczas ich ostatniego spotkania. Choćby starała się z całych sił wyprzeć to z umysłu, to nie było możliwości, aby to się udało. Ten pocałunek obudził w niej uczucia, o których istnieniu niemal zapomniała. Jakby otworzył dawno zamknięte drzwi, w najgłębszych zakamarkach jej umysłu. A z nich, wydostał się ogromny potwór, powodujący przeraźliwy zamęt w jej głowie. Nie wiedziała już co myśli, a co czuje. Nie potrafiła w żaden sposób spojrzeć racjonalnie na sytuację bowiem wszystko wydawało jej się być kompletnie bez sensu. Włącznie z nią samą.
            Nie trzeba było być ekspertem, aby zauważyć, iż w jej głowie panowało istne tornado myśli. Wystarczyło na nią spojrzeć by dostrzec, iż była obecna jedynie ciałem, duchem wydawała się być gdzieś daleko od miejsca, w którym faktycznie się znajdowała. A co się z tym wiązało, była okrutnie rozkojarzona, słabo sypiała w nocy i nieustannie o czymś zapominała. Chociażby o rzeczach, o których zapomnieć nie miała prawa.
 - Masz dzisiaj szczęście. – uśmiechała się do niej sekretarka – Kurier coś dla ciebie zostawił.
 - Dla mnie? – ściąga brwi, a po chwili jej oczom ukazują się dwa bukiety. Jeden we wszelkich odcieniach różu składający się z róż, goździków i frezji, drugi zaś pełen biało-różowych eustom.  Dłuższą chwilę zajęło jej dojście do powodu ich otrzymania. Był to bowiem dzień, w którym kończyła całe ćwierć wieku. Uśmiechnęła się na widok przesyłek, niewątpliwie robiło się cieplej na sercu, gdy ktoś o tym pamiętał i chciał celebrować ten szczególny dzień. K   Dopiero, gdy dotarła do zajmowanego przez siebie biurka, dostrzegła załączniki do kwiatów. Nie musiała czytać karteczki z bukietu składającego się z róż, by wiedzieć, iż była to sprawka Sebastiana.
„ Wszystkiego najlepszego dla kobiety mojego życia. xxx „
            Przy drugim z bukietów nie znalazła karteczki, lecz kieszonkową.. książkę. I to nie jakąś przypadkową. Spoglądała bowiem na grzbiet jednej, ze swoich ulubionych książek. Kolejnym z kroków było dostrzeżenie drobnej zakładki i otworzeniem wskazanej strony. Wtedy jej oczom ukazał się podkreślony cytat.
„Miłość nie kryje się w drugiej osobie. Ona jest w głębi naszej duszy. 
Jednak do tego, aby ją w nas rozbudzić, potrzebny jest drugi człowiek.”
            Wpatrywała się tempo w zakreślone słowa przez dłuższą chwilę. Nie potrafiła w żaden sposób domyślić się, kto mógłby być adresatem tego prezentu. Mimo, że jej umysł po cichu podpowiadał jej jedną z możliwości, to szczerze mówiąc, nie chciała jej nawet rozważać. Nie chciała burzyć swojego względnego spokoju w tym dniu.
            Jakimś cudem udało jej się skupić na pracy przez kilka godzin na tyle, by zignorować wszelkie życzenia wysyłane drogą elektroniczną. A tych wbrew jej oczekiwaniom, było całkiem sporo.
Leah: Ktoś się nam tu zestarzał! Zawsze się uśmiechaj i spełniaj te swoje szalone marzenia. Kocham Cię Lils! <3 PS. Widzimy się wieczorem :]
Claudia: Żyj nam sto lat i jeden dzień dłużej!
Tata: Spełnienia marzeń mojej kochanej dziewczynce.
Florian: Najlepsi się nie starzeją. Oni sprawdzają po prostu kolejne numery. Sto lat Lils!
            Nie mogła ukrywać, iż na jej twarzy pojawił się z tego powodu szeroki uśmiech. Właśnie dzięki takim drobnym gestom i czynom, wiedziała, że ma w swoim beznadziejnym życiu ludzi, na których naprawdę może liczyć. A to było naprawdę budujące.
 - Sebastian? Co tutaj robisz? – nie kryła zaskoczenia widząc narzeczonego
 - Chciałem sprawić ci niespodziankę w dniu urodzin. – mówi mierząc wzrokiem bukiety – Cichy wielbiciel? – pyta chłodno
 - Klient. – stara się go zbyć – Skończyłeś już dzisiaj pracę?
 - W zasadzie to tak.- kiwa głową wciąż przyglądając się kwiatom – Wiesz, że za jakieś dwie godziny wychodzimy?
 - Co?
 - To pomysł Leah. – wzrusza ramionami jak gdyby nie za bardzo zadowolony z tych planów. Tego wrażenia nie mogła się także pozbyć w chwili, gdy dotarli na umówione miejsce. A tym okazał się dość popularny w Wiedniu klub. Nie mogła się przecież spodziewać po swojej szalonej przyjaciółce niczego w typie wykwintnej restauracji. Zbyt dobrze znała jej gust, bo dokładnie w tym klubie zaplanowała jej wieczór panieński.
            Poza spodziewanymi osobami takimi jak najlepsza przyjaciółka z narzeczonym, czy siostra z chłopakiem, pojawiło się paru znajomych z czasów studenckich, co musiała przyznać było miłą odmianą.
            Odrobina szaleństwa była tym, czego potrzebowała w tym właśnie momencie. Mogła na chwilę zapomnieć o  tym, co działo się w jej głowie. Odłożyć na bok problemy dnia codziennego i po prostu oddać się rytmom muzyki. Poza tym, ku uciesze przyjaciółki, nie szczędziła sobie napojów wysokoprocentowych. Choć nigdy nie miała mocnej głowy, to wiedziała, że reset w postaci upojenia alkoholowego będzie bardzo przydatny. Oczywiście nie spotkało się to z aprobatą Sebastiana, który nie był zbyt wielkim miłośnikiem tego typu imprez. Prawdopodobnie dlatego zbawieniem dla niego był jakiś pilny telefon z pracy. Normalnie poczułaby się dotknięta tym, że jej narzeczony uznał pracę za ważniejszą aniżeli urodziny swojej przyszłej żony. Jednak w jej żyłach buzował alkohol i postanowiła się po prostu dobrze bawić, nie myśląc zbyt wiele o Sebastianie. To był w końcu jej dzień.
 - Ale my nie zamawiałyśmy nic. – bełkocze Leah widząc, jak kelner stawiał przed nimi kolejne szklanki kolorowego alkoholu
 - To z najlepszymi życzeniami od pana przy barze. – odpowiada mężczyzna po czym dość szybko się ulatnia. Mimo upojenia alkoholowego była w stanie skupić wzrok na osobach siedzących przy barze. Niemal z miejsca otrzeźwiała, gdy ujrzała znajomą sylwetkę. Jedyne co powiedziała przyjaciółce to to, by zajęła się przez chwilę gośćmi. Po tym, ruszyła dziarskim krokiem w kierunku baru, przebijając się przez tłoczących się na parkiecie ludzi.
 - W co ty kurwa pogrywasz. – piorunuje go wzrokiem
 - To znaczy? – spogląda na nią dość obojętnie
 - Dlaczego tak po prostu nie możesz dać mi spokoju? – pyta, jednak zamiast odpowiedzi zostaje nagle pociągnięta w bliżej nieznanym kierunku. Po chwili muzyka nieco ustąpiła, a ona sama czuła się jak po dobrej przebieżce, bowiem starała się nie ustępować kroku bo mogłoby się to skończyć niesamowitą wywrotką.
 - Mówiłem ci, że z wyborem firmy to był przypadek. – mówi w końcu
 - Tak samo jak z tym, że mnie pocałowałeś? Albo przysłałeś cholerne kwiaty?
 - Jakoś nie oponowałaś. – odpowiada nonszalancko – I nie przypominam sobie bym w ostatnim czasie wysyłał jakiekolwiek kwiaty.
 - Nie wierzę ci. – zakłada ręce na piersi – Dlaczego mnie tutaj wywlokłeś? – pyta po chwili
 - Wydawało się, że chcesz porozmawiać.
 - Nie. – rzuca krótko obracając się na pięcie – Znikniesz w końcu?
 - Tak jak twój narzeczony dzisiaj? – dopytuje ironicznie
 - To nie twoja sprawa. – mówi gniewnie – Teraz będziesz mnie obserwował?
 - Do twojej wiadomości, nie tylko Leah zna ten klub i do niego chodzi. – odpowiada jej wsuwając ręce do kieszeni
 - Jeszcze może powiesz mi, że cię zaprosiła?
 - Niby czemu miałaby to robić? Ostatnie słowa jakie do mnie skierowała, były sześć lat temu i nie nadają się do cytowania. – patrzy na nią ze ściągniętymi brwiami – Stój. – nakazuje jej, gdy widzi próbę ucieczki – Czyli to co ostatnio się zdarzyło między nami to.. nie było ci takie wcale obojętne jak starasz mi się wmówić.
            Miała ogromną ochotę zdzielić się po swojej głupiej głowie. Jednak jedyne na co mogło się zdobyć w tamtej chwili to głośne wypuszczenie powietrza z ust i przygryzienie wargi niemal do krwi. Naprawdę nie mogła uwierzyć w swoją własną głupotę, a ta wymieszana  z alkoholem okazała się być mieszanką iście wybuchową.
 - Powiesz mi coś? – przerywa w końcu tą nieprzyzwoitą ciszę
 - Nie. – mówi nie patrząc na niego – Wszystko, co miałam ci do powiedzenia, powiedziałam lata temu Gregor. Teraz nie ma już nic.
 - To dlaczego na mnie nie patrzysz?
 - Bo nie chcę i nie mogę. – ucieka jeszcze bardziej spojrzeniem
 - No dalej, powiedz to. – ciągnie- Powiedz, że wciąż ci zależy.
 - Kocham innego, zrozum to w końcu. – czuje napływające do oczu łzy
 - Albo wyobrażenie o nim.
 - Dość. - w końcu spogląda w jego kierunku – Zdradziłeś mnie, złamałeś mi serce, nie masz najmniejszego prawa podważać moich życiowych decyzji ani mieszać w moim życiu. Nigdy więcej.
            Desperacko potrzebowała przestrzeni i powiewu świeżego powietrza. Czuła się przytłoczona przez tłum rozszalałych ciał. Dała znać Florianowi, że wraca do domu, po czym opuściła lokal. Wiedziała, że nie było to najbardziej eleganckie zagranie świata, zwłaszcza, że Leah zorganizowała to wszystko z okazji jej urodzin, jednak naprawdę nie mogła zostać tam ani minuty dłużej.
            Po blisko kwadransie podróżowania taksówką dotarła do mieszkania. Gdy tylko przekroczyła jego próg, usłyszała podniesiony głos Sebastiana. W jednej dłoni dzierżył telefon, w drugiej zaś szklankę z brunatnym napojem. Jego koszula miała rozpięte górne guziki, zaś na stole obok niego panował totalny nieład. Kiedy przyglądała się, jak w zdenerwowaniu przemierzał salon w tą i z powrotem wiedziała, że Gregor nie miał racji. Nie miała żadnych złudnych wyobrażeń ani imaginacji na temat Sebastiana. Była pewna, że to on był facetem, z którym miała spędzić resztę życia i który mógł dać jej szczęśliwą przyszłość. A nie ktoś, kto przed laty kompletnie ją zawiódł i złamał, by po latach wrócić i chcieć zmącić jej szczęście. Nie była już nastolatką, by wierzyć w jego puste słowa. Była dorosłą kobietą, pewną swoich życiowych wyborów.
 - Lilianne. – wyszeptał, gdy podeszła do niego i zarzuciła ramiona na szyję – Klaus, dokończymy jutro. – powiedział chłodno do telefonu, by już po chwili rzucić go na sofę. – Jesteś pijana. – ściąga brwi
 - Tylko troszeczkę. – zamrugała
 - Impreza się już skończyła?
 - Nie. – kręci przecząco głową – Po prostu zabrakło na niej najważniejszej osoby i nie mówię tu o solenizantce. – zachichotała wodząc dłonią po jego umięśnionej klatce piersiowej
 - Przepraszam skarbie, chodziło o fuzję. – całuje ją w czoło – Rozumiem, że chcesz dokończyć świętowanie teraz? – zniża ton głosu pozwalając jej na odpięcie kolejnych guzików w swojej koszuli.
            Czy chciała w ten sposób udowodnić coś przed samą sobą? Sama nie była do końca przekonana. Tak samo jak wobec tego, czy to się w ogóle udało. Bowiem kochała się z nim już naprawdę wiele razy, jednak dzisiaj było zupełnie inaczej. Być może było to spowodowane wypitym nadmiarem alkoholu, jednak nie poczuła zupełnie nic. Jakby była to czynność, która po prostu musiała się odbyć i nie wnosiła wiele.
            Leżąc na plecach i słysząc oddech pogrążonego we śnie Sebastiana miała wrażenie, że zaraz zwariuje. I nie chodziło wcale o stopniowo pojawiające się skutki szalonej imprezy urodzinowej. Zmusiła się do opuszczenia łóżka, by skierować swoje kroki ku balkonowi. Narzuciła na ramiona koc i usiadła na płytkach, opierając się plecami o ścianę.  Oddychała głęboko i miarowo. Obserwując pogrążone w mroku miasto, zaczęła kierować swoje myśli ku bałaganowi jaki ostatnio powstał w jej życiu. Choćby ogromnie chciała, nie potrafiła odnaleźć sposobu by to wszystko naprawić. Tkwiła pogrążona we własnych, jakże zgubnych myślach, słysząc wibracje telefonu.
            Czując zimno ogarniające ciało, wreszcie opuściła miejsce swoich rozważań, sprawdzając następnie treść przychodzących wiadomości. Jednej z nich się spodziewała, druga zaś spowodowała, że na chwilę wstrzymała oddech.

Leah: Gdzie do cholery zniknęłaś?!?!?!??
Gregor: Może i jestem dupkiem, który złamał Ci serce choć obiecał nigdy tego nie robić, to jednak nie zapomniałem. Wszystkiego najlepszego Henrike, nigdy nie przestawaj się uśmiechać i marzyć.

            Długo siedziała wpatrując się tempo w wyświetlacz telefonu, nie mając przy tym zielonego pojęcia, co już myśleć.

~*~
Na wstępie pragnę Was przeprosić, że kazałam Wam tyle czekać. Ta przerwa nie była do końca planowana, ale miałam zawrót głowy z sesją i innymi pobocznymi sprawami. Od teraz będziemy się tu spotykać regularnie. Pora iść do przodu z akcją :P 
A jeśli o tej mowa, nic nie będzie tu tak proste, jakby się mogło wydawać. To dopiero czubek góry lodowej, jeśli chodzi o wszelkie komplikacje, włącznie z Sebastianem :D
Miłego tygodnia! ♥ 
PS. Jakby się Wam nudziło, to zapraszam do rzucenia okiem TUTAJ