Girl, you know I
want your love
Your love was
handmade for somebody like me
Come on now,
follow my lead
I may be crazy,
don't mind me, say
Boy, let's not
talk too much
Grab on my waist
and put that body on me
Come on now,
follow my lead
Come come on now,
follow my lead
🎵
W ciągu swojej ziemskiej wędrówki
doświadcza bardzo wielu sytuacji. W dużej mierze są to wydarzenia, o jakich
nigdy by nie pomyślał. Życie często w ten sposób kpiło i grało na nosie
niejednemu z nas. Bo co można było zrobić? Uszczypnąć się? Postarać się jakoś
przyjąć do wiadomości? A może udawać, że to wszystko było zwykłym snem i nie
miało tak naprawdę miejsca? Z całą pewnością żadne z rozwiązań nie było
wystarczająco satysfakcjonujące. Organizm ludzki jest już tak
skonstruowany, że najdłużej rozpamiętuje te niespodziewane i nie zawsze
pożądane wydarzenia. A nawet jeśli wydawać by się mogło, że wreszcie odeszły w
niepamięć, to powracają jak bumerang w najmniej niespodziewanej chwili,
kompletnie burząc wszelki ład i porządek dotychczasowej codzienności.
O tym zjawisku, z całą pewnością
mogłaby wiele powiedzieć niejaka Lilianne Henrike Weiner. Niewątpliwie mógłby
powstać poradnik w stu księgach na podstawie jej feralnych przypadków. Z tego
powodu tak naprawdę nigdy nie mogła czuć się spokojnie przez zbyt długi okres
czasu. Zawsze w podświadomości pamiętała o tym, jak bardzo los potrafi
komplikować jej życie, nieprzerwanie od pojawienia się na świecie.
- Czekaj, bo ja nie wiem czy na pewno dobrze
zrozumiałam . – ściąga brwi głęboko analizując usłyszane od przyjaciółki słowa – Gregor, ten sam za
którym jeździłaś jak głupia i który złamał ci serce jak ostatni dupek, tak po
prostu cię pocałował?- nie kryła szoku
- To właśnie ci powiedziałam Leah. –
przytakuje
- To strasznie pojebane. – krzywi się –
Strzeliłaś mu po tym idealnym ryju?
- Chyba powinnam. – przygryza wargę
- O nie, Lils. – patrzy na nią z przerażeniem
– Nie chcesz mi powiedzieć, że wciąż coś do niego czujesz, prawda?
- Nie, oczywiście, że nie. – kręci głową – Po
prostu sama nie wiem co mam o tym myśleć.
- Czy powiedział ci coś w stylu, że wciąż cię
kocha bądź chce cię odzyskać?
- Nic z tych rzeczy, chce tylko… porozmawiać.
– krzywi się
- To może powinnaś po prostu wysłuchać tego,
co ma ci do powiedzenia?
- I myślisz, że na tym właśnie skończy? Nie
chcę mi się w to wierzyć, zwłaszcza, że..
- Że co? – drąży temat
- Że patrzył na mnie i całował w taki sposób…
- kręci z niedowierzaniem głową
- Namieszał ci w głowie. – bardziej stwierdza
aniżeli pyta
- Gdyby Sebastian się dowiedział to by chyba
mnie zamordował. – przygryza policzek niemal do krwi – Powinnam to definitywnie
zakończyć. – dodaje po chwili
- A będziesz potrafiła? – przygląda się jej
- Nie mam innego wyjścia. – wzdycha wciąż nie
potrafiąc zapomnieć o tym, co wydarzyło się podczas ich ostatniego spotkania.
Choćby starała się z całych sił wyprzeć to z umysłu, to nie było możliwości,
aby to się udało. Ten pocałunek obudził w niej uczucia, o których istnieniu
niemal zapomniała. Jakby otworzył dawno zamknięte drzwi, w najgłębszych
zakamarkach jej umysłu. A z nich, wydostał się ogromny potwór, powodujący
przeraźliwy zamęt w jej głowie. Nie wiedziała już co myśli, a co czuje. Nie
potrafiła w żaden sposób spojrzeć racjonalnie na sytuację bowiem wszystko
wydawało jej się być kompletnie bez sensu. Włącznie z nią samą.
Nie trzeba było być ekspertem, aby
zauważyć, iż w jej głowie panowało istne tornado myśli. Wystarczyło na nią
spojrzeć by dostrzec, iż była obecna jedynie ciałem, duchem wydawała się być
gdzieś daleko od miejsca, w którym faktycznie się znajdowała. A co się z tym
wiązało, była okrutnie rozkojarzona, słabo sypiała w nocy i nieustannie o czymś
zapominała. Chociażby o rzeczach, o których zapomnieć nie miała prawa.
- Masz dzisiaj szczęście. – uśmiechała się do
niej sekretarka – Kurier coś dla ciebie zostawił.
- Dla mnie? – ściąga brwi, a po chwili jej
oczom ukazują się dwa bukiety. Jeden we wszelkich odcieniach różu składający
się z róż, goździków i frezji, drugi zaś pełen biało-różowych eustom. Dłuższą chwilę zajęło jej dojście do powodu
ich otrzymania. Był to bowiem dzień, w którym kończyła całe ćwierć wieku.
Uśmiechnęła się na widok przesyłek, niewątpliwie robiło się cieplej na sercu,
gdy ktoś o tym pamiętał i chciał celebrować ten szczególny dzień. K Dopiero, gdy dotarła do zajmowanego przez
siebie biurka, dostrzegła załączniki do kwiatów. Nie musiała czytać karteczki z
bukietu składającego się z róż, by wiedzieć, iż była to sprawka Sebastiana.
„ Wszystkiego najlepszego
dla kobiety mojego życia. xxx „
Przy drugim z bukietów nie znalazła
karteczki, lecz kieszonkową.. książkę. I to nie jakąś przypadkową. Spoglądała
bowiem na grzbiet jednej, ze swoich ulubionych książek. Kolejnym z kroków było
dostrzeżenie drobnej zakładki i otworzeniem wskazanej strony. Wtedy jej oczom
ukazał się podkreślony cytat.
„Miłość nie kryje się w
drugiej osobie. Ona jest w głębi naszej duszy.
Jednak do tego, aby ją w nas rozbudzić, potrzebny jest drugi człowiek.”
Jednak do tego, aby ją w nas rozbudzić, potrzebny jest drugi człowiek.”
Wpatrywała
się tempo w zakreślone słowa przez dłuższą chwilę. Nie potrafiła w żaden sposób
domyślić się, kto mógłby być adresatem tego prezentu. Mimo, że jej umysł po
cichu podpowiadał jej jedną z możliwości, to szczerze mówiąc, nie chciała jej
nawet rozważać. Nie chciała burzyć swojego względnego spokoju w tym dniu.
Jakimś
cudem udało jej się skupić na pracy przez kilka godzin na tyle, by zignorować
wszelkie życzenia wysyłane drogą elektroniczną. A tych wbrew jej oczekiwaniom,
było całkiem sporo.
Leah:
Ktoś się nam tu zestarzał! Zawsze się uśmiechaj i spełniaj te swoje szalone
marzenia. Kocham Cię Lils! <3 PS. Widzimy się wieczorem :]
Claudia: Żyj nam sto lat i jeden
dzień dłużej!
Tata: Spełnienia marzeń mojej
kochanej dziewczynce.
Florian: Najlepsi się nie starzeją.
Oni sprawdzają po prostu kolejne numery. Sto lat Lils!
Nie
mogła ukrywać, iż na jej twarzy pojawił się z tego powodu szeroki uśmiech. Właśnie
dzięki takim drobnym gestom i czynom, wiedziała, że ma w swoim beznadziejnym
życiu ludzi, na których naprawdę może liczyć. A to było naprawdę budujące.
- Sebastian? Co
tutaj robisz? – nie kryła zaskoczenia widząc narzeczonego
- Chciałem
sprawić ci niespodziankę w dniu urodzin. – mówi mierząc wzrokiem bukiety –
Cichy wielbiciel? – pyta chłodno
- Klient. –
stara się go zbyć – Skończyłeś już dzisiaj pracę?
- W zasadzie to
tak.- kiwa głową wciąż przyglądając się kwiatom – Wiesz, że za jakieś dwie godziny
wychodzimy?
- Co?
- To pomysł
Leah. – wzrusza ramionami jak gdyby nie za bardzo zadowolony z tych planów.
Tego wrażenia nie mogła się także pozbyć w chwili, gdy dotarli na umówione
miejsce. A tym okazał się dość popularny w Wiedniu klub. Nie mogła się przecież
spodziewać po swojej szalonej przyjaciółce niczego w typie wykwintnej
restauracji. Zbyt dobrze znała jej gust, bo dokładnie w tym klubie zaplanowała
jej wieczór panieński.
Poza
spodziewanymi osobami takimi jak najlepsza przyjaciółka z narzeczonym, czy
siostra z chłopakiem, pojawiło się paru znajomych z czasów studenckich, co
musiała przyznać było miłą odmianą.
Odrobina
szaleństwa była tym, czego potrzebowała w tym właśnie momencie. Mogła na chwilę
zapomnieć o tym, co działo się w jej
głowie. Odłożyć na bok problemy dnia codziennego i po prostu oddać się rytmom
muzyki. Poza tym, ku uciesze przyjaciółki, nie szczędziła sobie napojów
wysokoprocentowych. Choć nigdy nie miała mocnej głowy, to wiedziała, że reset w
postaci upojenia alkoholowego będzie bardzo przydatny. Oczywiście nie spotkało
się to z aprobatą Sebastiana, który nie był zbyt wielkim miłośnikiem tego typu
imprez. Prawdopodobnie dlatego zbawieniem dla niego był jakiś pilny telefon z
pracy. Normalnie poczułaby się dotknięta tym, że jej narzeczony uznał pracę za
ważniejszą aniżeli urodziny swojej przyszłej żony. Jednak w jej żyłach buzował
alkohol i postanowiła się po prostu dobrze bawić, nie myśląc zbyt wiele o
Sebastianie. To był w końcu jej dzień.
- Ale my nie
zamawiałyśmy nic. – bełkocze Leah widząc, jak kelner stawiał przed nimi kolejne
szklanki kolorowego alkoholu
- To z
najlepszymi życzeniami od pana przy barze. – odpowiada mężczyzna po czym dość
szybko się ulatnia. Mimo upojenia alkoholowego była w stanie skupić wzrok na
osobach siedzących przy barze. Niemal z miejsca otrzeźwiała, gdy ujrzała
znajomą sylwetkę. Jedyne co powiedziała przyjaciółce to to, by zajęła się przez
chwilę gośćmi. Po tym, ruszyła dziarskim krokiem w kierunku baru, przebijając
się przez tłoczących się na parkiecie ludzi.
- W co ty kurwa
pogrywasz. – piorunuje go wzrokiem
- To znaczy? –
spogląda na nią dość obojętnie
- Dlaczego tak
po prostu nie możesz dać mi spokoju? – pyta, jednak zamiast odpowiedzi zostaje
nagle pociągnięta w bliżej nieznanym kierunku. Po chwili muzyka nieco ustąpiła,
a ona sama czuła się jak po dobrej przebieżce, bowiem starała się nie ustępować
kroku bo mogłoby się to skończyć niesamowitą wywrotką.
- Mówiłem ci,
że z wyborem firmy to był przypadek. – mówi w końcu
- Tak samo jak
z tym, że mnie pocałowałeś? Albo przysłałeś cholerne kwiaty?
- Jakoś nie
oponowałaś. – odpowiada nonszalancko – I nie przypominam sobie bym w ostatnim
czasie wysyłał jakiekolwiek kwiaty.
- Nie wierzę
ci. – zakłada ręce na piersi – Dlaczego mnie tutaj wywlokłeś? – pyta po chwili
- Wydawało się,
że chcesz porozmawiać.
- Nie. – rzuca krótko
obracając się na pięcie – Znikniesz w końcu?
- Tak jak twój
narzeczony dzisiaj? – dopytuje ironicznie
- To nie twoja
sprawa. – mówi gniewnie – Teraz będziesz mnie obserwował?
- Do twojej
wiadomości, nie tylko Leah zna ten klub i do niego chodzi. – odpowiada jej
wsuwając ręce do kieszeni
- Jeszcze może
powiesz mi, że cię zaprosiła?
- Niby czemu
miałaby to robić? Ostatnie słowa jakie do mnie skierowała, były sześć lat temu
i nie nadają się do cytowania. – patrzy na nią ze ściągniętymi brwiami – Stój. –
nakazuje jej, gdy widzi próbę ucieczki – Czyli to co ostatnio się zdarzyło
między nami to.. nie było ci takie wcale obojętne jak starasz mi się wmówić.
Miała
ogromną ochotę zdzielić się po swojej głupiej głowie. Jednak jedyne na co mogło
się zdobyć w tamtej chwili to głośne wypuszczenie powietrza z ust i
przygryzienie wargi niemal do krwi. Naprawdę nie mogła uwierzyć w swoją własną
głupotę, a ta wymieszana z alkoholem
okazała się być mieszanką iście wybuchową.
- Powiesz mi
coś? – przerywa w końcu tą nieprzyzwoitą ciszę
- Nie. – mówi nie
patrząc na niego – Wszystko, co miałam ci do powiedzenia, powiedziałam lata
temu Gregor. Teraz nie ma już nic.
- To dlaczego na
mnie nie patrzysz?
- Bo nie chcę i
nie mogę. – ucieka jeszcze bardziej spojrzeniem
- No dalej,
powiedz to. – ciągnie- Powiedz, że wciąż ci zależy.
- Kocham
innego, zrozum to w końcu. – czuje napływające do oczu łzy
- Albo
wyobrażenie o nim.
- Dość. - w
końcu spogląda w jego kierunku – Zdradziłeś mnie, złamałeś mi serce, nie masz
najmniejszego prawa podważać moich życiowych decyzji ani mieszać w moim życiu.
Nigdy więcej.
Desperacko
potrzebowała przestrzeni i powiewu świeżego powietrza. Czuła się przytłoczona
przez tłum rozszalałych ciał. Dała znać Florianowi, że wraca do domu, po czym
opuściła lokal. Wiedziała, że nie było to najbardziej eleganckie zagranie
świata, zwłaszcza, że Leah zorganizowała to wszystko z okazji jej urodzin,
jednak naprawdę nie mogła zostać tam ani minuty dłużej.
Po
blisko kwadransie podróżowania taksówką dotarła do mieszkania. Gdy tylko
przekroczyła jego próg, usłyszała podniesiony głos Sebastiana. W jednej dłoni
dzierżył telefon, w drugiej zaś szklankę z brunatnym napojem. Jego koszula
miała rozpięte górne guziki, zaś na stole obok niego panował totalny nieład.
Kiedy przyglądała się, jak w zdenerwowaniu przemierzał salon w tą i z powrotem
wiedziała, że Gregor nie miał racji. Nie miała żadnych złudnych wyobrażeń ani imaginacji
na temat Sebastiana. Była pewna, że to on był facetem, z którym miała spędzić
resztę życia i który mógł dać jej szczęśliwą przyszłość. A nie ktoś, kto przed
laty kompletnie ją zawiódł i złamał, by po latach wrócić i chcieć zmącić jej
szczęście. Nie była już nastolatką, by wierzyć w jego puste słowa. Była dorosłą
kobietą, pewną swoich życiowych wyborów.
- Lilianne. –
wyszeptał, gdy podeszła do niego i zarzuciła ramiona na szyję – Klaus,
dokończymy jutro. – powiedział chłodno do telefonu, by już po chwili rzucić go
na sofę. – Jesteś pijana. – ściąga brwi
- Tylko
troszeczkę. – zamrugała
- Impreza się
już skończyła?
- Nie. – kręci przecząco
głową – Po prostu zabrakło na niej najważniejszej osoby i nie mówię tu o
solenizantce. – zachichotała wodząc dłonią po jego umięśnionej klatce
piersiowej
- Przepraszam
skarbie, chodziło o fuzję. – całuje ją w czoło – Rozumiem, że chcesz dokończyć
świętowanie teraz? – zniża ton głosu pozwalając jej na odpięcie kolejnych
guzików w swojej koszuli.
Czy
chciała w ten sposób udowodnić coś przed samą sobą? Sama nie była do końca
przekonana. Tak samo jak wobec tego, czy to się w ogóle udało. Bowiem kochała
się z nim już naprawdę wiele razy, jednak dzisiaj było zupełnie inaczej. Być może
było to spowodowane wypitym nadmiarem alkoholu, jednak nie poczuła zupełnie
nic. Jakby była to czynność, która po prostu musiała się odbyć i nie wnosiła
wiele.
Leżąc
na plecach i słysząc oddech pogrążonego we śnie Sebastiana miała wrażenie, że
zaraz zwariuje. I nie chodziło wcale o stopniowo pojawiające się skutki
szalonej imprezy urodzinowej. Zmusiła się do opuszczenia łóżka, by skierować
swoje kroki ku balkonowi. Narzuciła na ramiona koc i usiadła na płytkach,
opierając się plecami o ścianę.
Oddychała głęboko i miarowo. Obserwując pogrążone w mroku miasto,
zaczęła kierować swoje myśli ku bałaganowi jaki ostatnio powstał w jej życiu. Choćby
ogromnie chciała, nie potrafiła odnaleźć sposobu by to wszystko naprawić.
Tkwiła pogrążona we własnych, jakże zgubnych myślach, słysząc wibracje
telefonu.
Czując
zimno ogarniające ciało, wreszcie opuściła miejsce swoich rozważań, sprawdzając
następnie treść przychodzących wiadomości. Jednej z nich się spodziewała, druga
zaś spowodowała, że na chwilę wstrzymała oddech.
Leah: Gdzie do cholery zniknęłaś?!?!?!??
Gregor: Może i jestem dupkiem, który
złamał Ci serce choć obiecał nigdy tego nie robić, to jednak nie zapomniałem.
Wszystkiego najlepszego Henrike, nigdy nie przestawaj się uśmiechać i marzyć.
Długo
siedziała wpatrując się tempo w wyświetlacz telefonu, nie mając przy tym
zielonego pojęcia, co już myśleć.
~*~
Na wstępie pragnę Was przeprosić, że kazałam Wam tyle czekać. Ta przerwa nie była do końca planowana, ale miałam zawrót głowy z sesją i innymi pobocznymi sprawami. Od teraz będziemy się tu spotykać regularnie. Pora iść do przodu z akcją :P
A jeśli o tej mowa, nic nie będzie tu tak proste, jakby się mogło wydawać. To dopiero czubek góry lodowej, jeśli chodzi o wszelkie komplikacje, włącznie z Sebastianem :D
Sebastian, weź zniknij człowieku :'(
OdpowiedzUsuńNie ma tak dobrze :P
UsuńGregor, jeżeli się zmieni, naprawi pewne błędy to być może przestanie być dupkiem w jej oczach, ale o zdradzie nie zapomina się przez całe życie. Z Sebastianem to nie chciałabym planować ani rodziny, ani przyszłych wakacji, więc zostawiłabym go w tym jego mieszkaniu z jego własnymi myśli, które dręczyłyby go przez większość czasu. Przemoc do niczego jej nie jest potrzebna, a może czas odnowić znajomość z byłym chłopakiem? Nie mówię tutaj o wielkim uczuciu, ale zwykłej rozmowie przy ulubionej kawie, Lil. Życzę szczęścia Twojej bohaterce. Ściskam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńSytuacja Liliane to niewątpliwie obraz bycia między młotem, a kowadłem :D
UsuńA ja na wstępie najmocniej przepraszam, że tak długo się tutaj nie pojawiałam, ale ostatnie tygodnie upływały mi pod znakiem dopinania spraw związanych z licencjatem oraz zaliczeniami. Krótko mówiąc - studenckie obowiązki :) Na szczęście wszystkie zaległe rozdziały nadrobiłam i mam nadzieję, że nie narobię sobie u Ciebie więcej zaległości :) Przechodząc do opowiadania, sporo sie przez ten czas wydarzyło, akcja wręcz ruszyła z kopyta, no i jak to zwykle u Ciebie bywa, pojawiło się sporo komplikacji ;) Lil jest w potrzasku i generalnie można wysnuć przypuszczenie, że brnie w relację z Sebastianem z dwóch powodów: a) bo nie chce być z Gregorem b) bo nie chce być sama. Tak, myślę, że ten drugi powód w jakiś sposób też ma wpływ na jej postępowanie, choć wyłania się też drugie dno - Sebastian w oczach opinii publicznej to wręcz idealny kandydat i Lil rezygnując z niego byłaby "głupia". Niestety, ten książę z bajki to chyba jednak tylko przebieraniec, bo pojawia się kilka sygnałów, które dość dosadnie dają do zrozumienia, że Lil powinna uciekać od niego gdzie pieprz rośnie. Nasza bohaterka zdaje się jednak oszukiwać samą siebie i usprawiedliwiać wiele zachowań swojego lubego. A Gregor? Cóż, płaci za błędy młodości. Bo nawet jeśli faktycznie ma dla Lil jakieś logiczne wyjaśnienie sytuacji sprzed lat, to jednak nie zmienia to faktu, że zranił ją i zawiódł.
OdpowiedzUsuńCóż mogę więcej dodać - czekam na rozwój wydarzeń :)
Pozdrawiam ♥
Ależ nie masz za co przepraszać, doskonale rozumiem, uczelnia potrafi skutecznie spędzać sen z powiek swoich studentów ;)
UsuńJestem!
OdpowiedzUsuńKochana, nie musisz absolutnie za nic nas przepraszać. Wiadomo, że nie samym pisaniem i blogowaniem człowiek żyje, że jednak czasem trzeba się zająć obowiązkami, w tym przypadku chociażby niewdzięczną sesją :)
Rozdział jest naprawdę dobry, bardzo mi się podoba. Zresztą, czy którykolwiek mi się nie podobał?
Nie podoba mi się za to nadal Sebastian. Okropny typ człowieka. Nie mam zielonego pojęcia, co Lil w nim zobaczyła, bo ja nie widzę totalnie nic dobrego. Nigdy nie chciałabym układać sobie życia z takim mężczyzną, chociaż zastanawiam się, czy on w ogóle na takie miano zasługuje, bo facetem też trzeba umieć być.
Może Lil jednak powinna dać Gregorowi drugą szansę? Nie chodzi o coś poważnego, ale jednak nikt nie mówił, że nie można czasem umówić się chociażby na kawę, żeby ze spokojem bez żadnych żali porozmawiać. Co prawda zdrad się nie wybacza, bo to na pewno ogromnie ją zraniło, ale ona też w tej kwestii w pewnym sensie oszukuje samą siebie, próbując wszystkich dookoła usprawiedliwiać.
Cóż, pożyjemy, zobaczymy, mam nadzieję, że jednak szczęście uśmiechnie się do Lil :)
Weny, buziaki :**
Zobaczymy co zdecyduje ;)
Usuńto jest na mojej liście do nadrobienia 💕
OdpowiedzUsuń♥
UsuńStaram się wczuć w sytuację Sebastiana. Empatycznie do tego podchodząc to pomimo swojej apodyktycznej postawy w związku z Lil jest, też troskliwy. Totalnie nie szanuje jego zachowania, ale uważam ze świat nie jest czarno-biały. Myślę też, że najlepszym rozwiązaniem byłby całkowity koniec znajomości, zarówno z Sebastianem jak i Gregorem. Nie można zbudować (lub odbudować) relacji skażonej zdradą czy przemocą. Takie jest moje zdanie. Czekam na kolejny rozdział i ściskam!
OdpowiedzUsuńMasz dużo racji ;)
UsuńHej, hej, hej!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie Cię rozumiem z problemem typu SESJA.. ;D Miałam podobnie, sesja, projekty, egzaminy i do tego jeszcze pisanie pracy licencjackiej. Zawrót głowy murowany. :) Więc chciałam Cię przeprosić, że nie komentowałam rozdziałów, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz. :)
Ten Sebastian.. Jakiś taki dziwny typ, nie polubiłam się z nim, ewidentnie. Nie podoba mi się to jak on zachowuje się w stosunki do Lil - tak bardzo ją kocha, ale jednak jakby mógł to kontrolowałby ją na każdym kroku, a zapewne najlepiej by było dla niego jakby się w ogóle nie ruszała z domu. A poza tym, który mężczyzna podniesie rękę na kobietę, którą kocha? Zdecydowanie jestem na NIE.
A Gregor? Widać, że się stara. Może właśnie Lil powinna dać mu jeszcze jedną szansę? Rozumiem, że ją zdradził, ale wtedy sodówka zaczęła mu uderzać do głowy i pewnie przez to nie myślał racjonalnie. A teraz chce jej to chociaż wytłumaczyć, powiedzieć co się stało, a ona broni się przed tym rękami i nogami, a przy tym tylko usprawiedliwia Sebastiana i jego zachowanie. Eh, ciężka sprawa.
Jetem ciekawa co z tego wyniknie. :) Mam nadzieję, że nie skończy się to źle dla Lil. :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny i życzę dużo weny! ;*
Pozdrawiam! ♥
Ogromnie się cieszę, że zajrzałaś ♥
Usuń