środa, 7 czerwca 2017

#8.



We are buried in broken dreams
We are knee-deep without a plea
I don't want to know what it's like to live without you
Don't want to know the other side of a world without you



            Kolejne dni przypominały jej żywcem scenę, z jakiegoś kiepskiego melodramatu. Sebastian za wszelką cenę unikał chociażby najmniejszego kontaktu. Wychodził z mieszkania wcześnie rano, by wrócić późno w nocy. Wszelkie jej próby podjęcia rozmowy zbywał. A kiedy już udało im się spotkać w jednym miejscu, patrzył na nią przez ułamki sekund z ogromną obojętnością wymalowaną na twarzy, co bolało ją najbardziej. Desperacko pragnęła jego uwagi. Nie wierzyła, że to fatalne nieporozumienie mogło obrócić wszystko to, na co tak długo pracowali, w pył. Nie mógł tak z dnia na dzień przestać jej kochać.
            Problem z Sebastianem zdecydowanie odbijał się niemal na każdej innej dziedzinie jej życia. W pracy była jak dziecko we mgle. Myliła zlecenia, była rozkojarzona i niemiła. W kategorii cudu rozpatrywała tego dnia fakt, iż nie straciła pracy. Bo gdyby była swoim szefem, prawdopodobnie już dawno spakowałaby swoje rzeczy i opuściła budynek. Tym większe szczęście, że ich drogi się nie przecięły bo obawiała się, że mogłaby powiedzieć za wiele. A potrzebowała tej pracy, nawet pomimo faktu, iż aktualnie zmuszona była, aby mierzyć się z własnymi demonami przeszłości. Demonami, które okazały się być okrutnie wybrednymi klientami.
 - Nie mam dzisiaj czasu na prywatne audiencje. – rzuca od niechcenia widząc gościa tuż przy biurku zachwyconej Melanie
 - Nie wyglądasz na zajętą. – mierzy ją spojrzeniem
 - Wychodzę. – odpowiada dobitnie – Melanie cię niewątpliwie pomoże ci dobrać odpowiedni termin. – uśmiecha się ironicznie, po czym wymija swojego rozmówce i udaje się na kolejne spotkanie z klientem. Prawdopodobnie był to pierwszy raz, kiedy odważyła się otwarcie skrytykować zachowanie potencjalnego kupca. Była w naprawdę w podłym humorze, a jego nieustanne zmiany wizji doprowadzały ją do szału. Oczywiście z miejsca otrzymała wiązankę mało przychylnych epitetów oraz natychmiastowe wezwanie do szefa. Nie mogło obyć się bez bury i gorzkiej obietnicy zwolnienia przy następnym razie.
 - I jak idzie z panem obrażalskim? – pyta Leah kiedy siedzą w ich ulubionej kawiarni
 - Nijak. –krzywi się – Jesteśmy wciąż na etapie szkodnik.
 - Popatrz na to z drugiej strony. Wciąż razem mieszkacie. – mówi uśmiechnięta – Lils, przejdzie mu. – dodaje po chwili widząc niewyraźną minę przyjaciółki
 - Tylko kiedy?
 - Bez stresu, nie tylko ty nad tym pracujesz. – szczerzy się
 - Rozumiem, że powierzyłaś to zadanie Florianowi? – przewraca oczami
 - Spokojnie, nie zamierza mu niczego nakazywać ani nic z tych rzeczy. – odpowiada – Po prostu wybada sprawę.
 - Proszę cię tylko, żebyście nie komplikowali. Nie potrzebuję adwokatów. – wzdycha mieszając łyżeczką parujący, czarny napój.
            Szczerze powiedziawszy, nie miała pojęcia, czy wysiłki przyjaciół cokolwiek zmieniły. Słyszała jedynie dźwięk otwieranych drzwi późno w nocy i ich zamykania tuż o poranku. Nie miała najmniejszego pojęcia gdzie mógł pójść, zwłaszcza, że sobota była dniem wolnym. Mogła spróbować zadzwonić,  ale prawdopodobnie jedyne, co by usłyszała, to dźwięk sekretarki.
            Tym bardziej należało wyobrazić sobie jej zdziwienie, gdy chwilę po dziesiątej ponownie usłyszała zgrzyt zamka i dosłownie moment później, ujrzała Sebastiana.
  - Kolacja wieczorem? – pyta wlepiając w nią spojrzenie i tym samym kierując słowa ku niej z własnej inicjatywy po raz pierwszy od czterech dni.
 - A pogadamy?
 - Dlatego pytam.- tłumaczy – Więc?
 - W porządku. – kiwa głową w duchu nie mogąc doczekać się wieczora.
            Jak to zwykle bywa, gdy na coś oczekujemy, czas postanawia się z nami złowieszczo zabawić. Moglibyśmy wykonywać naprawdę niezliczoną ilość czynności, a ten i tak nie postępowałby tak szybko, jak byśmy się tego spodziewali.
            Finalnie po dokładnym wysprzątaniu mieszkania i wykonaniu całej papierkowej roboty na nadchodzący tydzień, wreszcie nadszedł wieczór. W duchu skakała jak mała dziewczynka na samą myśl o kolacji. Gdzieś podświadomie czuła, że w końcu wyjdą z tego niekomfortowego położenia.
 - Chciałabyś mi w końcu coś powiedzieć? – pyta w końcu, gdy kończą kolację w swojej ulubionej restauracji
 - Sebastian. – ujmuje jego dłoń – Nigdy bym ci tego nie zrobiła. Bardzo mi zależy na naszym związku, uwierz. – patrzy wprost w jego oczy – Jeśli dałam ci jakikolwiek powód ku myśleniu, że to mogło się stać, to przepraszam.
 - Może nie powinienem tak reagować, to prawda. – przyznaje w końcu – Jednak nie podoba mi się, że pracujesz ze swoim byłym chłopakiem. Z gościem, który był twoją pierwszą miłością.
 - Wszystko między mną, a Gregorem skończyło się już dawno temu.
 - Chcę ci wierzyć, ale za grosz mu nie ufam. Nie sądzę, by rzeczywiście przypadkiem wybrał twoją firmę. – mówi gniewnie – Albo odejdź firmy albo oddaj to zlecenie.
 - Słucham? – nie wierzy w jego słowa – Mam rzucić pracę przez jednego, jedynego klienta? Nie bądź śmieszny.
 - Dobrze, powiedz mi ile średnio zajmuje ci przeciętne zlecenie. – kiedy widzi jej zmieszanie kontynuuje – Dwa spotkania i tyle. – dodaje – A ile trwa to?
 - Dlaczego jesteś aż tak zazdrosny? – wybucha – To z tobą jestem. Twoją narzeczoną jestem. To z tobą mieszkam i tylko i wyłącznie z tobą planuję przyszłość!
 - Jak czułabyś się, gdybyś była na moim miejscu, co?
 - Sebastian, przestań. – czuje napływające łzy – Co mam zrobić, abyś mi uwierzył?
 - Może po prostu zdecyduj się na jakąś konsekwencję w życiu. –mówi z powagą – Mówisz o przyszłości ze mną, a od dłuższego czasu na słowo „ślub” reagujesz jakby było to zło konieczne.
 - Chcesz zmusić mnie do ślubu?
 - Na litość boską! – w końcu i on nie wytrzymuje – Oświadczając ci się, zadałem ci pytanie czy zostaniesz moją żoną. Nie zrozumiałaś czegoś w którymś z tych słów?
 - Zachowujesz się irracjonalnie.
 - Nie dajesz mi wyboru Lilianne. – mówi – Skończ  pieprzony rozdział w swoim życiu zatytułowany Gregor, definitywnie.
 - To jest właśnie to, czego chcesz?
 - A ty nie? – kręci głową
 - Dlaczego mam wrażenie, że nie mówisz mi czegoś.
 - Po prostu nie zamierzam dać temu gnojowi zepsuć tego, co udało mi się zyskać. Nie po tym, ile kosztowało mnie wyciągnięcie cię na normalną drogę. – dodaje chłodno po czym wstaje od stołu – Wyjeżdżam na dwa dni na konferencję w Salzburgu i planuję sprzedać mieszkanie.
 - Czyli to znaczy, że..
 - Nie. –przerywa jej ostro – Jeśli poważnie myślisz, to znaczy myślimy o byciu razem to pora na zainwestowanie w przyszłość. W rodzinę.
            Może ten wieczór nie przebiegł w całości po jej myśli, jednak mogła być choć połowicznie usatysfakcjonowana. Wiedziała przynajmniej na czym stoi i co dokładnie siedziało w głowie Sebastiana. Kiedy rzeczywiście postawiła się w jego sytuacji, w pewnym stopniu rozumiała jego zachowanie. Bał się, że ją straci, co musiała przyznać, że jej schlebiało. Bo to znaczyło, że naprawdę mu na niej zależało, co było ogromnym światłem w tunelu ostatnich problemów.
            To wszystko dało jej ogromną motywację. Motywację do tego, by zrobić wszystko co w jej mocy ku zadowoleniu narzeczonego.
  - Pięć minut. – dodaje, gdy tylko spotyka się ze swoim ukochanym klientem
 - Rozpieszczasz mnie z czasem. –kpi odbierając od wpatrującej się w niego kelnerki
 - Myślę, że ta dziewczyna mogłaby cię bardziej rozpieścić. – komentuje
 - Urocza jak za dawnych lat. – na jego ustach jawi się delikatny uśmiech
 - Posłuchaj mnie. – mrozi go spojrzeniem – Jedyne relacje jakie w tej chwili nas łączą, to te, na stopie zawodowej. Nic, ponadto.
 - Doskonale wiesz, że nie można wymazać międzyludzkich relacji. – odpowiada mieszając zamówiony napój
  - Nie? No popatrz, ja już zdążyłam zapomnieć o dupku, który złamał mi sześć lat temu. Tylko jak na ironię losu, znowu muszę na niego patrzeć. – grzmi
 - Wiem, że gdyby morderstwo byłoby legalne to prawdopodobnie dawno już bym nie żył. –odpowiada niewzruszony – Ale nie uważasz, że zasługuję na szansę, by chociaż cokolwiek powiedzieć w tej kwestii?
 - Już dawno straciłeś tą możliwość. – zaciska dłoń w pięść – Jeśli to jest jedyny cholerny powód, dla którego mnie tu ściągnąłeś to pozwól, że sobie pójdę. Mam ważniejsze sprawy na głowie.
 - Masz prawo mnie nienawidzić, ale chociażby przez wzgląd na te trzy wspólne lata, znalazłabyś pieprzone trzy minuty na wysłuchanie tego, co mam do powiedzenia?
 - Nie. – odpowiada stanowczo – Skończyłeś?
 - W zasadzie to nie. – kręci głową – To mieszkanie na osiedlu Heidekraut jest wciąż wolne?
 - Zobaczę i dam ci znać. –mówi oschle – Chociaż nie wiem, czy wciąż mam ochotę dla ciebie pracować. – dodaje zdenerwowana po czym prędko opuszcza kawiarnię. Potrzebowała naprawdę drugiej chwili, aby uspokoić nie tylko nadszarpnięte nerwy, ale i emocje. Choć na zewnątrz wydawała się być bezwzględna i niewzruszona, to w jej wnętrzu zapanował kompletny chaos. Czuła jak wybudowane przez ostatnie laty mury się delikatnie nadkruszyły. Chciała wtedy myśleć o Sebastianie i wyjściu z kryzysu w związku, ale w tej chwili jej umysł poddawał się wpływom przeszłości. Tej o której tak bardzo chciała zapomnieć.
            Zbawienie dla jej roztargnienia była propozycja wizyty w Linzu złożona przez Claudię. Można wierzyć bądź nie, ale naprawdę starała się polepszyć relacje z ojcem. Była świadoma jak bardzo się od niego oddaliła, dlatego za wszelką cenę chciała mu wynagrodzić te lata obojętności. Nie mogła powiedzieć by nie cieszyła jej postawa młodszej siostry, bo oznaczało to, iż choć mała część rodziny będzie razem.
 - Księżniczko, wszystko dobrze w wielkim świecie? – dopytuje mężczyzna podając jej kubek z kakao
 - Mamy ostatnio z Sebastianem drobne problemy. – wzdycha cicho – Ale nie jest to nic, czego nie udałoby się nam pokonać.
 - Mam nadzieję, że ten przyjemniaczek nie krzywdzi mojej ukochanej córeczki.
 - Och tato, wiem, że go nie lubisz, ale to naprawdę dobry facet. –spogląda na ojca
 - To nie ja z nim żyję pod jednym dachem, więc moja opinia w tym temacie wcale się nie liczy.
 - Claudii powiedziałeś ostatnio to samo, jak byłeś z Danielem na rybach?
 - Daj spokój złotko, nie miałem jak się wywinąć, ten chłopak potrafi być naprawdę upierdliwy. – broni się mężczyzna
 - Powiedzmy, że ci wierzę. – uśmiecha się.
            Dwa dni w rodzinnym mieście minęły w mgnieniu oka, co wiązało się z powrotem do stolicy. Musiała przyznać, że te czterdzieści osiem godzin wystarczyło, by zatęskniła za życiem w tym mieście. Za ukochanym Tyrolem. Czasami miała ochotę rzucić wszystko i po prostu tam wrócić. Wtedy jednak przypominała sobie minę swojego narzeczonego na samo brzmienie tego pomysłu i czar znikał.
„ Gregor: To kiedy szanowna Pani znajdzie dla mnie czas?”
Była szczerze zdumiona, że po ich ostatnim spięciu w kawiarni, miał jeszcze czelność zadawać takie pytania.
Lilianne: Nigdy.”
„Gregor: Mam szukać innego pośrednika?”
„Lilianne: Pojutrze o 16:00 na miejscu. Jak się spóźnisz to owszem.”
„Gregor: Dziękuję za poświęcenie cennego czasu na odpisanie takiemu dupkowi jak ja.”
„Lilianne: Nie powiem, aby była to przyjemność. I jeszcze jedno, usuń ten numer bo już nigdy więcej ci się nie przyda, dupku.”
Naprawdę nie chciała roztrząsać całej tej konwersacji, jeśli w ogóle można to było tak nazwać. Już i tak miała w głowie wystarczający mętlik, wszelkie dodatkowe komplikacje były absolutnie zbędne.
Na pewno z ogromną chęcią porozmawiałby z kimś o tym wszystkim. Wyrzucenie z siebie tego natłoku myśli niewątpliwie mogłoby podziałać oczyszczająco. Jednak chyba bała się osądy, jaki mógłby wydać jej rozmówca, a raczej rozmówczyni. Bo jedyną osobą, z którą mogłaby o tym pomówić była Leah. Nie miała jednak serca, by zawracać jej w tej chwili głowy. Zwłaszcza, że była kompletnie zaaferowana przygotowaniami do ślubu. Do siostry nie miała jeszcze niestety aż tak wielkiego zaufania, a rozmowa na ten temat z Sebastianem w ogóle nie wchodziła w grę. Już i tak sobie nagrabiła i nie chciała pogarszać sprawy.
A paradoksalnie, nastąpiło to dosłownie chwilę później. Do mieszkania wrócił Sebastian. Jako idealna narzeczona, przygotowała mu kolację, sądząc, iż wróci z konferencji zmęczony i głodny. Ta niestety, okazała się rzeczą zbędną.
 - Ty sobie kurwa ze mnie robisz żarty? – niemal wykrzyczał ukazując się jej oczom
 - Co proszę?
 - Myślisz, że jakaś pierdolona kolacja mnie udobrucha?
 - O czym ty mówisz? – patrzyła na niego z przerażeniem
 - Jeśli myślałaś, że się nie dowiem, to się grubo pomyliłaś! – grzmiał
 - Czy możesz w końcu powiedzieć dlaczego się tak na mnie wydzierasz? – pyta wprost
 - Mówiłaś, że nic do niego nie czujesz, a jednak spotkałaś się z tym pierdolonym gnojem i to wcale nie w firmie.
 - Myślisz, że byłabym taką kretynką żeby umawiać się na spotkania towarzyskie ze swoim byłym za twoimi plecami? – kompletnie nie rozumiała kolejnego wybuchu Sebastiana
 - Czyli nie przeczysz, że się z nim spotkałaś?
 - Nie, bo to było spotkanie zawodowe. – akcentuje przesadnie ostatnie słowo
 - I co, potem cię zawodowo przeleciał?
 - Jak się uspokoisz to daj mi znać. – rzuciła zirytowana chcąc go wyminąć, co uniemożliwił szarpiąc ją za nadgarstek
 - Czy ja powiedziałem, że skończyłem?
 - Gówno mnie obchodzi czy skończyłeś, porozmawiamy się jak się uspokoisz. – zmierzyła go spojrzeniem – Bo aktualnie zachowujesz się jak jakiś pieprzony psychopata.
 - Masz jeszcze czelność mówić coś takiego? Po tym jak łaskawie wyciągnąłem cię z tej gównianej rozpaczy?!
 - To boli Sebastian, puść mnie. – niemal błagała go, gdy boleśnie zaciskał swoje palce na jej nadgarstku . Nie napotykając żadnej reakcji z jego strony zaczęła mu się wyrywać, co tylko pogorszyło sprawę. W całej tej dzikiej szamotaninie w końcu udało jej się wyswobodzić.
 - Nigdzie. Kurwa. Nie. Idziesz. – warczał ze złości z trudem panując nad własnymi ruchami
 - Nie zamierzam przebywać z tobą w jednym pomieszczeniu dopóki nie ochłoniesz.
 - Ja ci zaraz pokażę ochłonięcie, naiwna kretynko.
Sama nie wiedziała co bardziej ją zszokowało. Słowa jakich użył czy to, co zrobił chwilę po ich wypowiedzeniu. Bowiem siedziała na podłodze z obolałym policzkiem i metalicznym posmakiem krwi w ustach. Nie myślała wtedy za wiele. Instynktownie wstała, łapiąc po drodze telefon i buty po czym w pośpiechu wybiegła z mieszkania. Na nic zdały się jego nawoływania i prośby. Nie zamierzała w tej chwili na niego patrzeć. Chciała po prostu znaleźć się na końcu świata, z dala od wszystkich ludzi. Zwłaszcza od niego, bo w tej chwili zdecydowanie zaprzepaścił wszelkie szanse na zażegnanie kryzysu. Wręcz przeciwnie.

~*~ 
Dziękuję, że pomimo tej wymuszonej przerwy, byłyście pod ostatnim rozdziałem. Bo jak zauważyłyście, akcja nam się zaczyna powoli zazębiać. Jedyne co mogę zdradzić to to, że będzie się robić co raz ciekawiej ;)

Do zobaczenia niebawem ♥
| askme |

13 komentarzy:

  1. O matulu ale się dzieje. Coś czułam, że akcja z Sebastianem może się tak rozwinąć. Chociaż wolałabym się mylić. Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie 😙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystko w życiu jest kolorowe, niestety ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Lil pod żadnym pozorem nie powinna wracać do niego. Sebastian jest damskim bokserem i ona musi się z tym pogodzić, bo ja z takim człowiekiem dalszej przyszłości bym nie planowała :( Zapraszam na pozostałe blogi i mocno ściskam. Weny :)

      Usuń
    2. Czasem najtrudniejszy jest ten pierwszy krok ku zmianie, pytanie czy ona będzie w stanie to od raz zrobić ;)

      Usuń
  3. Oby to niebawem nadeszło szybko ;)
    Masz taką łatwość pisania, że naprawdę pozazdrościć :) Czyta się to wszystko z miłą przyjemnością i nie męczy się ;)
    Czekam teraz na dalsze rozwinięcie akcji i mam nadzieję, że teraz napatoczy się Gregor na Nią ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomimo braku czasu ostatnimi dniami, skusiłam się na chwilę relaksu u Ciebie. Jednak to co tu zostałam ciężko nazwać odprężeniem. Zachowania Sebastiana nie można wytłumaczyć w żaden sposób. To jest po prostu niewybaczalne i nie chodzi tu o jakieś większe cnoty tylko o czystą moralność i męskość. Lil musi się odciąć od negatywnej aury wytwarzanej przez Sebastiana oraz jego osoby. I nie powiem że to on jest "tym złym", bowiem życie nie jest czarno-białe, a ja doskonale go rozumiem. Jego myśli, uczucia czy pewnego rodzaju zagubienie. Ale wszytsko to nie daje mu prawa do takich czynów. Mam nadzieję, że zakończą swoją relacje w niedługim czasie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lili, zostaw go i to szybko!

    OdpowiedzUsuń
  6. Melduję się!
    Rozdział jest świetny, naprawdę. Niesamowicie mi się podoba. Mówiłam już kiedyś, że uwielbiam to, jak piszesz? Bardzo dobrze się wszystko czyta. Nic nie jest przesadnie przerysowane, wszystko do siebie pasuje ^^
    Sebastian. Ja wiedziałam, że z tym panem będą same problemy. Co to w ogóle za człowiek... szkoda słów. Próbuję zrozumieć jakoś jego zachowanie, ale średnio mi to wychodzi. Lil musi jak najszybciej się od niego uwolnić, oby prędko zakończyli definitywnie jakiekolwiek łączące ich relacje, bo nic dobrego z tego dalej nie wyniknie.
    Czekam niecierpliwie na kolejne części, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń